Magdalena siedziała w
ciemnym pokoju wpatrując się w ścianę. Przez jej umysł przepływały tysiące
myśli. W pewnym momencie zadrżała. Ktoś na nią patrzył. Obserwował ją. Dziewczyna
odwróciła głowę i spojrzała w stronę drzwi. Ujrzała ciemną mgłę unoszącą się nad
podłogą. Nowonarodzona była przerażona i zaintrygowana jednocześnie. Kierowana
ciekawością zerwała się z krzesła i powoli podeszła do mgły. Jednak ona zaczęła
się oddalać w stronę korytarza. Łowczyni wystawiła głowę za drzwi. Mgła
skierowała się do pokoju Mikołaja. Dziewczyna pobiegła zaraz za nią. Mgła
zatrzymała się obok łóżka chłopaka. Czarnowłosa podeszła. Wampir leżał twarzą w
dół do poduszki, która tłumiła jego agonalny krzyk. Magdalena przerażona
podeszła i złapała go za ręce. Szturchnęła go, ale wampir nie obudził się, lecz
nadal krzyczał. Łowczyni przyłożyła usta do szyi wampira i ugryzła go. Kiedy
krew popłynęła, dziewczyna zaczęła pić łapczywie. Krzyki chłopaka przeszły w
jęk. Wtem nastolatka usłyszała szept w swojej głowie "Pozwól mi wejść.” Zaszokowana
odsunęła się od szyi chłopaka. Głos ponownie rozległ się echem w umyśle
dziewczyny. Łowczyni ku własnemu zaskoczeniu wyszeptała słowa przyzwolenia.
Wtedy kilka rzeczy wydarzyło się naraz. Magda poczuła, jak mgła za, którą tu
przyszła wchodzi w jej ciało i skuliła się. Krzyknęła, a wtedy do pokoju wpadła
Olga wraz z kilkoma łowcami. Zdziwiony Mikołaj, który wreszcie się obudził,
zeskoczył z łóżka i rzucił się ku czarnowłosej. Nastolatka nie mogła złapać
oddechu, a krzyk i tak wydobywał się z jej gardła. Omdlewając dostrzegła
zaskoczony wyraz twarzy swojej mentorki. Po trzech minutach, które wydawały się
dla Magdy wiecznością ból ustał. Jakaś nieznana siła pokierowała ciałem
czarnowłosej i kazała jej wstać. Jej umysł wciąż powtarzał: ,,Zabij. W
przeciwnym razie ból powróci” Dziewczyna wybrała osobę najbliżej stojącą. Była
nią jedna z łowczyń. Złapała niczego niespodziewającą się dziewczynę za kark i
przegryzła jej tętnicę szyjną. Czarnowłosa zarejestrowała jak Mikołaj, Olga i
Paweł próbują ją od niej odciągnąć. Teraz jednak była od nich silniejsza. Łowcy
w przerażeniu rzucili się do drzwi, lecz przystanęli zaskoczeni, gdy dziewczyna
odsunęła się od zabitej kobiety i wyskoczyła przez okno.
***
Kiedy wylądowała na ziemi
obróciła się. Przez okno wyglądali Kazadorzy. Ich twarze zamarły w wyrazie
przerażenia. Kilka sekund później ich oczy rozszerzyły się w panice, gdy Magda
poczuła ból w plecach i zawyła. Jej skóra rozwarła się, a na zewnątrz coś się
wydostało. Dziewczyna krzyknęła w agonii, ale ból zniknął tak szybko jak się
pojawił. Sapiąc i jęcząc spojrzała za siebie. Jej twarz wykrzywił wyraz obezwładniającego
przerażenia. Z jej ciała wyrastały ogromne skrzydła. Mimo protestów ciała
dziewczyna poruszyła nimi, odbiła się od ziemi i nie oglądając się za siebie
odleciała.
***
Magdalena wylądowała w
lesie. Upadła na kolana wprost w mokrą ziemię, a z jej ust nieprzerwanym
potokiem zaczęły wypływać słowa modlitwy. Nie mogła się poruszyć, osaczona
cierpieniem i szczątkami dawnej rzeczywistości. Doskonale słyszała swoje myśli.
Były to zagubione myśli, które przesuwając się powoli, tak bardzo powoli,
kolejny raz wytkały jej błędy. Przed jej oczami stawały różne obrazy z
przeszłości i uczucia, które się z nimi wiązały. Strata ukochanego i rozpacz.
Odkrycie, że kocha Michała i poczucie winy. Zabicie własnej matki. Potem jednak
to wszystko zostało zastąpione bólem i strachem odczuwalnym w tej chwili. Dziewczyna
zastanawiała się jak to wszystko mogło się wydarzyć. Zadawała sobie to pytanie
przez cały czas w myślach, kiedy z jej ust płynęła modlitwa. Poczucie niepokoju
w sercu dziewczyny narastało z każdą chwilą. Czarnowłosa krzyknęła, gdy z jej
ciała wyleciała ciemna mgła. Masa ciemności zaczęła przybierać ludzki kształt.
Chwilę później przed dziewczyną stanął wysoki mężczyzna z płomiennie rudymi
włosami i czarnymi oczami, z cienką szkarłatną obwódką. Miał czarne skrzydła, a
jego osobę oświetlała złota poświata, jakby był aniołem. Ale nie był nim. Był
wysłannikiem diabła, a może nawet samą jego osobą. Przemówił, a jego głos
uwodził, podniecał i przywoływał do siebie.
– Odrzuć wszelkie bariery.
Pomyśl o osobie, którą kochasz, a skrzydła zniknął. Wszak, gdy o mnie
intensywnie pomyślisz, skrzydła twą ozdobą się staną – rzekł. W tym samym momencie
dziewczyna pomyślała o matce, a jej skrzydła zwinęły się z szelestem i
zniknęły. Mężczyzna podszedł do nastolatki, złapał ją za ramiona i podniósł.
Zmusił ją do spojrzenia w swoje fascynujące oczy, a potem kciukiem otarł łzy z
jej policzków.
– Jesteś piękna –
wyszeptał. Magdalena zesztywniała. Słyszała to z wielu ust, ale jego głos, jego
osoba sprawiły, że te słowa wydawały się kłamstwem. – Jesteś piękna, lecz
możesz być piękniejsza. Jesteś silna, lecz możesz być silniejsza. Jesteś też szybka,
ale szybszą możesz się stać – wypowiadał te słowa powoli i dobitnie, a
dziewczyna wyczuwała w jego głosie dziwne uczucie, którego jej nie było jeszcze
dane poznać. – Oddaj mi się cała. Duszę i ciało, a dam Ci wszystko, o czym
marzysz. Jeśli się zgodzisz, wyślę cię powrotem do domu, a reszta łowców nie
będzie pamiętać nic z tych wydarzeń. A jeśli odmówisz, zabiję cię, torturując
najpierw. Wybieraj życie lub … śmierć. Czarnowłosa była przerażona, ale chęć
uratowania własnego życia przesłoniła wszystko inne.
– Zgadzam się –
wyszeptała, a głos jej zadrżał.
– Świetnie. Musisz jednak znać
moje prawdziwe imię. Damian – rzekł demon.
– Damian – powtórzyła
głucho dziewczyna, a potem jej żołądek ścisnął się, a ona zwymiotowała.
Otworzyła oczy i zrozumiała, że znów jest w pokoju Mikołaja i pije jego krew.
Gwałtownie odsunęła się od szyi chłopaka. Jego ciało wygięło się w łuk, a potem
zwiotczało. Wampir zaczął miarowo oddychać, a z jego ust nie wydobywał się
nawet najcichszy szmer. Czarnowłosa zerwała się z materaca i pobiegła do
swojego pokoju. Zerknęła na zegarek. Wskazówki wskazywały siódmą rano.
Magda rzuciła się w stronę łazienki.
***
Po kąpieli ubrała się,
rozczesała szybko włosy i zbiegła na dół. Potem wybiegła przez drzwi wejściowe
po drodze szturchając Olgę i pobiegła w stronę szkoły. Kiedy usiadła w ławce, właśnie
zadzwonił dzwonek. Do klasy wszedł nauczyciel ze zmęczonym wyrazem twarzy.
– Witam młodzież. Dziś na
nasze zajęcia dojdzie nowa osoba – ogłosił. W momencie, gdy do klasy weszła
dziewczyna, Magdzie wyrwał się jęk. Po środku sali stanął nie kto inny tylko
Brygida. Włosy miała rozpuszczone, a na sobie miała luźną bluzkę i spódnicę do
połowy ud. Przez jej ramię zwisała czarna torba. Wszyscy wpatrywali się w nią
uważnie, a w ich oczach iskrzyła się ciekawość. Łowczyni nie zwracała na nich
uwagi, gdyż wymawiała gorączkowo słowa modlitwy. Błagam, nie siadaj tutaj – myślała, jednak rudowłosa już kierowała
się w stronę dziewczyny. Usiadła obok siostry, uśmiechnęła się do niej słodko,
a potem odwróciła się w stronę tablicy. Czarnowłosa zaczęła kipieć ze złości.
***
Na długiej przerwie
Magdalena odszukała swoją siostrę. Stała ona obok swojej szafki. Łowczyni
podeszła do niej od tyłu i złapała ją za ramię. Dziewczyna krzyknęła
zaskoczona, ale czarnowłosa nie zwracając na to uwagi, zaczęła ciągnąć ją przez
korytarz.
– Co Ty robisz? – zapytała
Brygida zaskoczona, jednocześnie próbując się jej wyrwać.
– Zamknij się – rzekła
łowczyni, po czym zamilkła. Kiedy dziewczyny szły przez korytarz, wszystkie
spojrzenia zwrócone były w ich stronę. Magdalena uśmiechnęła się olśniewająco,
a kilku chłopaków zagwizdało cicho. Brygida znieruchomiała, gdy
łowczyni zaprowadziła ją do przewodniczącego szkoły, który był
równocześnie najprzystojniejszym chłopakiem w szkole.
– Eryk – powiedziała
czarnowłosa, a chłopak obejrzał dziewczynę od góry do dołu i dopiero
wtedy uśmiechnął się szeroko.
– Cześć – rzucił, błyskając
białymi zębami, które były efektem pracy dentystów.
– To jest moja siostra,
Brygida. Mógłbyś oprowadzić ją po szkole? – zapytała nastolatka i pchnęła w
jego stronę rudowłosą. Teraz z kolei chłopak ją obejrzał, aby po chwili
się zgodzić.
– Miłej zabawy – rzuciła
czarnowłosa ze słodyczą w głosie i odwróciła się na pięcie zostawiając czerwoną
ze wstydu siostrę.
***
Dziewczyna obeszła całą
szkołę, aż w końcu natknęła się Przemka, który właśnie stał przy swojej szafce.
Łowczyni podeszła cicho i stanęła za
drzwiczkami. Kiedy chłopak zamknął je i ujrzał dziewczynę, wzdrygnął się lekko.
– Cześć Magda. Co tam? –
zapytał i uśmiechnął się.
– Dobrze. Słuchaj. To
totalnie dziwne pytanie, ale jak się nazywasz? – odparła dziewczyna uśmiechając
się nieśmiało.
– Mazur – odparł lekko
zaskoczony chłopak. Magdalena otworzyła szeroko usta.
– Jesteś bratem Olgi? –
zapytała zdumiona. Przemek otworzył szeroko oczy i cały pobladł. Dopiero po
dłuższej chwili wydusił z siebie dwa zdania, przesycone bólem.
– Skąd wiesz? Olga nie
żyje od trzech lat – nastolatka z głośnym świstem wciągnęła powietrze,
krztusząc się nim. Chłopak wystraszony zaczął klepać dziewczynę po plecach. Zadzwonił
dzwonek, ale czarnowłosa zignorowała go. Biła się z myślami, stale napływającymi
do głowy, ale w końcu musiała wrócić do realnego świata.
– Jaką masz teraz lekcję?
– zapytała, jak gdyby nic.
– Angielski – odpowiedział
jej Przemek zdezorientowany zmianą tematu.
– Ja mam WF. Lepiej
chodźmy na zajęcia – odparła dziewczyna i cmoknęła chłopaka w usta. Młodzieniec
zaskoczony odsunął się, kiwnął głową, a ona odwróciła się i skierowała się w
stronę sali gimnastycznej. Przebrała się w strój gimnastyczny i weszła na salę.
Dziś nauczyciel rzucił piłkę obwieszczając ,,Gramy w siatkówkę.” Jego dalsze
słowa zagłuszył głośny okrzyk radości. Najczęściej podawano do Magdaleny. W
pewnym momencie dziewczyna serwując uderzyła jedną z koleżanek w tył głowy.
Wszyscy ryknęli śmiechem. Czarnowłosa uśmiechnęła się lekko i podeszła do
siatki.
– Nie odwracaj się tyłem
do piłki – poradziła dziewczynie.
– A nie mogłabyś uważać? –
zarzuciła jej koleżanka.
– Oczywiście. Zacznę
uważać, gdy tylko Ty nauczysz ubierać się, jak człowiek a nie menel – odparła
łowczyni z sarkastycznym uśmiechem. Na sali znów rozległ się gwarny śmiech, a
dziewczyna zaczerwieniła się i odeszła. Magda zadowolona z siebie wróciła do
gry.
***
Po lekcjach, czarnowłosa
chowała książki do szafki, kiedy ktoś podszedł do niej od tyłu. Dziewczyna
odwróciła się i ujrzała Brygidę, która wpatrywała się w nią ze złością.
– Co tam? – zapytała
Magdalena niewinnie. Ku zaskoczeniu siostry rudowłosa rzuciła się na nią z
pięściami, ale łowczyni zareagowała natychmiast. Nie zważając na to, że Brygida
jest tylko człowiekiem, przygwoździła ją do podłogi. Z jej ust wydobył się syk
przemieszany z warknięciem, a jej oczy zabłysnęły szkarłatem.
– TY nie jesteś człowiekiem
– wyszeptała przerażona Brygida. Magdalena roześmiała jej się w twarz, ale w
jej śmiechu nie było radości czy rozbawienia.
– Ależ jestem, tylko
lepszym. Zostałam stworzona i umiłowana przez Boga – W tej właśnie chwili
czarnowłosa usłyszała kroki zbliżającej się osoby. Błyskawicznie zeszła z
siostry, podniosła ją, jednocześnie łapiąc za nadgarstek. Wtem zza rogu
wyłoniła się ognista czupryna. Łowczyni westchnęła głośno ze złością. Otworzyła
usta, ale zanim zdążyła cokolwiek wydusić Damian się odezwał.
– Widzę kochanie, że
wtajemniczasz siostrę. Przykro mi, ale ona nie może wiedzieć – rzekł z
uśmiechem i podszedł do onieśmielonej Brygidy.
– Nie będzie boleć –
rzucił mężczyzna i pocałował dziewczynę w czoło. Oczy jej się zaszkliły, a
chwilę później osunęła się na ziemię.
– Co jej zrobiłeś? –
zapytała zachwycona czarnowłosa.
– Wyczyściłem jej pamięć.
Nie musisz dziękować – odparł i rozmył się w powietrzu. Nastolatka otworzyła
szeroko usta ze zdumienia, gdy wtem wyczuła znajomy zapach. Szybko doskoczyła
do siostry i złapała ją za ramiona, potrząsając lekko. Wtedy Przemek wyszedł z
bocznego korytarza, a gdy zobaczył swoją przyjaciółkę leżącą na podłodze,
rzucił plecak, podbiegł do niej i wziął ją na ręce.
– Co jej się stało? –
zapytał przestraszony.
– Zemdlała - rzuciła
oschle Magda. – Zanieśmy ją do mojego domu – odparła i pociągnęła chłopaka za
łokieć.
***
Kiedy podeszli do drzwi
czarnego budynku, czarnowłosa szybko przekazała Oldze wieść ,,Zostań na górze.
Twój brat tutaj jest.” Łowczyni otworzyła drzwi i przepuściła Przemka
pierwszego. Zatrzasnęła je i wskazała chłopakowi salon. Położył on Brygidę na
kanapie i właśnie w tej chwili do pokoju wszedł Mikołaj zdezorientowany nowym
zapachem. Kiedy dojrzał Magdalenę, stojącą tak blisko chłopaka, niewiele myśląc
podszedł do nich i odsunął nastolatka. Nie zważając na zaskoczony wyraz twarzy
dziewczyny, pocałował ją w usta. Przemek gwałtownie wciągnął powietrze do płuc,
złapał wampira za koszulę i odepchnął go. Zdumiony Mikołaj upadł na podłogę.
Ciało Magdy ogarnęła niepohamowana wściekłość. Podeszła do wampira i uderzyła
go z całej siły w twarz. W jego oczach odmalował się smutek tak głęboki, jak
bezdeń oceanu. Twarz dziewczyny zrobiła się czerwona, a po chwili z jej ust
wypłynął potok przezwisk i obelg.
– Co ci strzeliło do tego wampirzego łba? – zapytała na koniec. Zanim zorientowała się, co powiedziała, zdążyła usłyszeć pytanie.
– Coś ty powiedziała? – zapytał Przemek. Czarnowłosa obróciła się gwałtownie i ujrzała na twarzy chłopaka niedowierzanie. Spanikowana podeszła do czarnowłosego i pocałowała go w czoło tak, jak Damian jej siostrę. Chłopak zemdlał.
– Weź chłopaka na ręce i chodź za mną – rzuciła do zdumionego wampira i nie sprawdzając czy ją posłucha, wzięła rudowłosą na ręce i wybiegła z budynku. Po kilku minutach dotarła pod dom siostry. Chwilę później obok niej zatrzymał się Mikołaj.
– Połóż go na ziemi i weź Brygidę – powiedziała do wampira Magda, a on wykonał polecenie. Czarnowłosa złapała Przemka pod ramiona i zapukała trzy razy. Drzwi otworzył im tata bliźniaczek. Był on mężczyzną w średnim wieku z burzą brązowych włosów. Widząc sytuację przed drzwiami bardzo się zdziwił.
– Cześć tato – rzuciła Magda słodkim głosem, nie zwracając uwagi na zszokowaną twarz ojca.
– Właśnie wracaliśmy z Mikołajem z lekcji, gdy dostrzegliśmy ich pod barem tu niedaleko. Chyba się naćpali. Po tych słowach wyraz mężczyzny diametralnie się zmienił – z troski na wściekłość.
– Połóż ją w salonie – powiedział do wampira, przepuszczając go w drzwiach. Sam podszedł do córki i pomógł jej przeciągnąć Przemka. W momencie, gdy ułożyli chłopaka i dziewczynę na kanapach, nastolatka szepnęła coś Mikołajowi na ucho. Chłopak podszedł do jej ojca, spojrzał w jego oczy i zaczął wypowiadać bardzo szybko słowa.
– Nie pamiętasz, kto ich przyniósł. Wiesz tylko, że znaleźli ich pod pubem. Naćpanych. Mężczyzna powtórzył, a potem mrugnął kilka razy. Rozejrzał się zdumiony po pomieszczeniu, ale nikogo nie dostrzegł.
– Co ci strzeliło do tego wampirzego łba? – zapytała na koniec. Zanim zorientowała się, co powiedziała, zdążyła usłyszeć pytanie.
– Coś ty powiedziała? – zapytał Przemek. Czarnowłosa obróciła się gwałtownie i ujrzała na twarzy chłopaka niedowierzanie. Spanikowana podeszła do czarnowłosego i pocałowała go w czoło tak, jak Damian jej siostrę. Chłopak zemdlał.
– Weź chłopaka na ręce i chodź za mną – rzuciła do zdumionego wampira i nie sprawdzając czy ją posłucha, wzięła rudowłosą na ręce i wybiegła z budynku. Po kilku minutach dotarła pod dom siostry. Chwilę później obok niej zatrzymał się Mikołaj.
– Połóż go na ziemi i weź Brygidę – powiedziała do wampira Magda, a on wykonał polecenie. Czarnowłosa złapała Przemka pod ramiona i zapukała trzy razy. Drzwi otworzył im tata bliźniaczek. Był on mężczyzną w średnim wieku z burzą brązowych włosów. Widząc sytuację przed drzwiami bardzo się zdziwił.
– Cześć tato – rzuciła Magda słodkim głosem, nie zwracając uwagi na zszokowaną twarz ojca.
– Właśnie wracaliśmy z Mikołajem z lekcji, gdy dostrzegliśmy ich pod barem tu niedaleko. Chyba się naćpali. Po tych słowach wyraz mężczyzny diametralnie się zmienił – z troski na wściekłość.
– Połóż ją w salonie – powiedział do wampira, przepuszczając go w drzwiach. Sam podszedł do córki i pomógł jej przeciągnąć Przemka. W momencie, gdy ułożyli chłopaka i dziewczynę na kanapach, nastolatka szepnęła coś Mikołajowi na ucho. Chłopak podszedł do jej ojca, spojrzał w jego oczy i zaczął wypowiadać bardzo szybko słowa.
– Nie pamiętasz, kto ich przyniósł. Wiesz tylko, że znaleźli ich pod pubem. Naćpanych. Mężczyzna powtórzył, a potem mrugnął kilka razy. Rozejrzał się zdumiony po pomieszczeniu, ale nikogo nie dostrzegł.
***
Po przybyciu do budynku
wampir i łowczyni rozeszli się do pokojów, nie zamieniając ze sobą ani jednego
słowa. Magda weszła do pokoju i syknęła. Na łóżku siedziała Olga z założonymi
rękami na piersiach. Czarnowłosa podeszła do niej, a dziewczyna poderwała się
gwałtownie i zmierzyła nastolatkę nienawistnym wzrokiem. Łowczyni musiała
zadrzeć głowę do góry, gdyż jej mentorka była od niej wyższa o dwadzieścia
centymetrów.
– Skąd pomysł, by przyprowadzić tu mojego brata?! – wycedziła przez zaciśnięte zęby, ledwie powstrzymując wściekłość.
– Uspokój się. Mam pewien plan… – odpowiedziała Magdalena i uśmiechnęła się demonicznie.
– Skąd pomysł, by przyprowadzić tu mojego brata?! – wycedziła przez zaciśnięte zęby, ledwie powstrzymując wściekłość.
– Uspokój się. Mam pewien plan… – odpowiedziała Magdalena i uśmiechnęła się demonicznie.
***
Brygida obudziła się z
potwornym bólem głowy. Podniosła się, ale natychmiast znów opadła na poduszki.
Zakręciło jej się w głowie, a przed oczami stanęły czarne plamy. Dziewczyna
miała poczucie, że ktoś ją obserwuje. Czując mrowienie na skórze, rozejrzała
się po pokoju. W końcu dostrzegła Przemka leżącego na kanapie pod oknem.
– Hej – powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się.
– Cześć – odparł jej na to chłopak, uśmiechając się przyjaźnie.
– Zejdziemy na dół? – zapytał, a nastolatka natychmiast skinęła głową na znak zgody. Chłopak podniósł się, krzywiąc się lekko, a potem podszedł do rudowłosej. Pomógł jej się podnieść. Kiedy o mało nie upadła, złapał ją w pasie. Zeszli razem na dół do kuchni. Kiedy ojciec bliźniaczek – Marek, ich dostrzegł, zwrócił się ze złością do Przemka
– Proszę cię, abyś natychmiast opuścił mój dom – dziewczyna gwałtownie zaprotestowała, a ojciec powtórzył głosem nie znoszącym sprzeciwu.
– Opuść mój dom, chłopcze – Przemek skinął głową, pocałował rudowłosą w gładki policzek, a potem obrócił się na pięcie i wyszedł. Gdy drzwi się zanim zatrzasnęły Marek zaczął krzyczeć na córkę. Po kilku minutach jej ojciec wziął kilka głębokich wdechów, podszedł bliżej do dziewczyny.
– Co brałaś? – zapytał, teraz już spokojniej.
– O co ci chodzi?! – odparła dziewczyna głośno, jednak na twarzy ojca dalej widniała podejrzliwość - Nic nie brałam… Nie wierzysz mi? – zapytała, a w jej oczach błysnęły łzy.
– Nie wiem, komu wierzyć, córeczko – powiedział z rezygnacją w głosie.
– Jak to komu? – zapytała dziewczyna, a jej oczy rozszerzyły się w niedowierzaniu – Mnie, tato. Czemu miałbyś wierzyć obcym ludziom?
– Jak wyjaśnisz, że przynieśli cię nieprzytomną?
– Nie wiem, tato, nawet ich nie pamiętam… Ale ja nigdy w życiu niczego bym nie wzięła – zrozpaczona Brygida już prawie krzyczała.
– Przykro mi, ale jak mogę ci wierzyć, skoro sama nie potrafisz mi wyjaśnić, czemu byłaś nieprzytomna – ojciec przybrał srogi ton.
– Tato, czy kiedykolwiek cię okłamałam? – zapytała dziewczyna płaczliwie i przysunęła się do mężczyzny.
– Nie, ale jak to wyjaśnisz? – spytał Marek całkiem zrezygnowany.
– Wiem jedno… – odparła dziewczyna i spojrzała głęboko w oczy ojca. – Tato, nic nie brałam – w oczach mężczyzny mignęło powątpiewanie. Brygida powtórzyła, a ojciec ujrzał w jej oczach coś, co sprawiło, że jego ciało opuściło napięcie.
– Przepraszam córeczko – powiedział ze skruchą. – Jacyś ludzie przynieśli ciebie i Przemka tutaj. Nawet nie wiem, czemu im uwierzyłem, że coś braliście. – Nastolatka przytuliła ojca pocieszająco, a potem cmoknęła go w policzek.
– Idę odrobić lekcje – powiedziała wesoło. Wbiegła schodami na górę, weszła do pokoju i zamknęła cichutko drzwi. Po jej głowie zaczęła latać chmara myśli.
– Hej – powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się.
– Cześć – odparł jej na to chłopak, uśmiechając się przyjaźnie.
– Zejdziemy na dół? – zapytał, a nastolatka natychmiast skinęła głową na znak zgody. Chłopak podniósł się, krzywiąc się lekko, a potem podszedł do rudowłosej. Pomógł jej się podnieść. Kiedy o mało nie upadła, złapał ją w pasie. Zeszli razem na dół do kuchni. Kiedy ojciec bliźniaczek – Marek, ich dostrzegł, zwrócił się ze złością do Przemka
– Proszę cię, abyś natychmiast opuścił mój dom – dziewczyna gwałtownie zaprotestowała, a ojciec powtórzył głosem nie znoszącym sprzeciwu.
– Opuść mój dom, chłopcze – Przemek skinął głową, pocałował rudowłosą w gładki policzek, a potem obrócił się na pięcie i wyszedł. Gdy drzwi się zanim zatrzasnęły Marek zaczął krzyczeć na córkę. Po kilku minutach jej ojciec wziął kilka głębokich wdechów, podszedł bliżej do dziewczyny.
– Co brałaś? – zapytał, teraz już spokojniej.
– O co ci chodzi?! – odparła dziewczyna głośno, jednak na twarzy ojca dalej widniała podejrzliwość - Nic nie brałam… Nie wierzysz mi? – zapytała, a w jej oczach błysnęły łzy.
– Nie wiem, komu wierzyć, córeczko – powiedział z rezygnacją w głosie.
– Jak to komu? – zapytała dziewczyna, a jej oczy rozszerzyły się w niedowierzaniu – Mnie, tato. Czemu miałbyś wierzyć obcym ludziom?
– Jak wyjaśnisz, że przynieśli cię nieprzytomną?
– Nie wiem, tato, nawet ich nie pamiętam… Ale ja nigdy w życiu niczego bym nie wzięła – zrozpaczona Brygida już prawie krzyczała.
– Przykro mi, ale jak mogę ci wierzyć, skoro sama nie potrafisz mi wyjaśnić, czemu byłaś nieprzytomna – ojciec przybrał srogi ton.
– Tato, czy kiedykolwiek cię okłamałam? – zapytała dziewczyna płaczliwie i przysunęła się do mężczyzny.
– Nie, ale jak to wyjaśnisz? – spytał Marek całkiem zrezygnowany.
– Wiem jedno… – odparła dziewczyna i spojrzała głęboko w oczy ojca. – Tato, nic nie brałam – w oczach mężczyzny mignęło powątpiewanie. Brygida powtórzyła, a ojciec ujrzał w jej oczach coś, co sprawiło, że jego ciało opuściło napięcie.
– Przepraszam córeczko – powiedział ze skruchą. – Jacyś ludzie przynieśli ciebie i Przemka tutaj. Nawet nie wiem, czemu im uwierzyłem, że coś braliście. – Nastolatka przytuliła ojca pocieszająco, a potem cmoknęła go w policzek.
– Idę odrobić lekcje – powiedziała wesoło. Wbiegła schodami na górę, weszła do pokoju i zamknęła cichutko drzwi. Po jej głowie zaczęła latać chmara myśli.
***
Padał deszcz. Kobieta na
wysokich obcasach wtulała się w poły płaszcza, jednocześnie chowając się pod
parasolem. W momencie, gdy skręciła w boczną uliczkę, dostrzegła idącego
szybkim krokiem chłopaka. Był on jasnowłosy i wysoki. Brązowa kurtka opinała
się na jego dobrze zbudowanym ciele. Dziewczyna śledziła go już od dłuższej
chwili. Pierwszy raz wpadła na niego wczoraj. Szła za nim aż do ulicy, na
której mieszkał. Gdy otworzył drzwi wejściowe, w jego ramiona wpadła młoda
kobieta. Pocałował ją namiętnie, a potem weszli do środka. Od tej chwili stała pod
jego domem, czekając, kiedy wreszcie wyjdzie. Wspomnienie kobiety przerwało
niespodziewane chluśnięcie wody w kałuży. Kobieta mimowolnie syknęła. Wtem
mężczyzna przystanął i odwrócił głowę – mimo tego, że ulica była pusta,
intuicja podpowiadała mu, że ktoś go obserwuje. Nie zastanawiając się ani
chwili, zmieszany ruszył szybko przed siebie. Czując dziwne napięcie, zaczął
niemal biec, by uciec z tej niepokojącej sytuacji. Jasnowłosy dostrzegł jasne
światła nocnego klubu i zwolnił kroku. Nagle ktoś złapał go za ramię i odwrócił
twarzą w swoją stronę. Chłopak zobaczył kobietę w szarym płaszczu i z czarnym
parasolem w prawej ręce. Uśmiechnął się do niej przyjaźnie.
– Cześć – rzucił włoskim akcentem.
– Witaj – odparła kobieta, uśmiechając się seksownie. Nim chłopak zdążył zareagować, ciemnowłosa ugryzła go w szyję. Ciszę rozdarł krzyk.
– Cześć – rzucił włoskim akcentem.
– Witaj – odparła kobieta, uśmiechając się seksownie. Nim chłopak zdążył zareagować, ciemnowłosa ugryzła go w szyję. Ciszę rozdarł krzyk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz