Mikołaj ocknął się w ciemnej piwnicy. W powietrzu unosił się
zapach stęchlizny. Wampir zmarszczył nos. Przez małe okno do środka wpadało
światło księżyca. Chłopak spróbował wstać i w tej samej sekundzie syknął z
bólu. Kiedy w końcu udało mu się podnieść, spróbował przejść kilka
kroków. Wampir przesunął się kilka centymetrów do przodu, aż coś mu przeszkodziło. Zdezorientowany spojrzał w dół. Do kostki przyczepiony miał
łańcuch. Chłopak prychnął i pociągnął za niego z całej siły, lecz on dalej
tkwił przyczepiony do ściany.
– Nie uda ci się – usłyszał czyjś ironiczny głos. Rozejrzał
się po pomieszczeniu, aż w końcu dostrzegł pod równoległą ścianą, tuż obok
drzwi siedzącą łowczynię.
– Gdzie jestem? – zadał pytanie wampir, a w jego głosie
można było wyczuć zdenerwowanie. Dziewczyna milczała. Wstała, podeszła do
chłopaka, zbliżyła swoją twarz i przez krótką chwilę patrzyła mu głęboko w
oczy. Nieoczekiwanie uderzyła go z całej siły w twarz. Mikołaj poczuł, jak krew spływa z jego rozciętej
wargi i kapie na podłogę.
– Nigdy nie odzywaj się nieproszony – ostrzegła łowczyni z
okrutnym uśmiechem na ustach. – Możesz na tym bardzo ucierpieć.
Współpracuj, jeśli chcesz być żywy. – W tej samej sekundzie do pomieszczenia
wpadła, jak burza kobieta, a zaraz za nią mężczyzna. Znienacka Łowczyni pocałowała
wampira w usta. Powietrze przeciął wściekły okrzyk czarnowłosej, która przed
chwilą wbiegła do pomieszczenia. Rzuciła się ona na łowczynię. Złapała ją za
kark i przygniotła do ściany. Syknęła jej coś do ucha, a potem obie kobiety po
prostu wyszły. Rozkojarzony chłopak spojrzał na mężczyznę, który pozostał w
pomieszczeniu. Dopiero wtedy dostrzegł, że chłopak trzyma coś na plecach. Kiedy
łowca napotkał spojrzenie wampira, zrzucił to coś pod jego nogi. Był to jeleń.
Duży i okazały, z wielkim porożem. Mężczyzna bez słowa wyszedł z piwnicy
zatrzaskując za sobą drzwi. Wampir usłyszał, jak zamyka je na klucz. Chłopak
rzucił się w stronę jedzenia.
***
Magda trzymała Olgę mocno za nadgarstek.
– Odbiło ci? – krzyknęła.
– Nie. To tylko wampir, zabawka – odparła Amber. – Może się
zakochałaś? – prychnęła z sarkazmem. Magda poczuła się jakby ktoś kopnął ją w
brzuch.
– Nie kocham go.
Kocham Mat… – zaczęła dziewczyna, lecz po chwili umilkła. Zawstydzona puściła
ramię Olgi.
– Bardzo dobrze – odparła łowczyni ignorując niedokończone
zdanie nastolatki i ruszyła w głąb korytarza. – Zapomniałabym. Możesz przywołać duchy –
rzuciła jeszcze przez ramię Olga ku wściekłej dziewczynie, po czym zniknęła za
zakrętem. Po holu rozległ się jej szyderczy śmiech.
***
Kiedy Magda otwierała drzwi domu była już trzecia w nocy. Nastolatka
weszła do środka, zamknęła cicho drzwi i zapaliła światło. Krzyknęła. Jej mama
siedziała na fotelu, który wyciągnęła do korytarza i kipiała ze złości.
– Gdzie się podziewałaś? –zapytała – Wracam do domu o dwudziestej drugiej, a na
stole leży tylko kartka o treści ,,Wychodzę. Nie wiem, kiedy wrócę. Magdalena.”
Telefonu nie odbierasz, a ja umieram z niepokoju. To, że masz osiemnaście lat
nie oznacza, że możesz robić co chcesz. Powinnaś się uczyć, a nie szlajać
gdzieś po ciemku. W tym roku matura. – słowa mamy przeszły w krzyk. Magdalena
poczuła, jak adrenalina zaczyna buzować w jej krwi. Czuła, jak złość wypełnia
całe jej ciało powodując trudność ze złapaniem oddechu. Łzy podeszły jej do
oczu. – Masz szlaban. Nie wolno ci
wychodzić nigdzie poza szkołą. A teraz idź do pokoju. – powiedziała mama
dziewczyny. Nastolatka wbiegła schodami na górę do swojego pokoju, po czym
trzasnęła drzwiami. Nieposłuszne łzy spłynęły po policzku Magdy. Dziewczyna
otarła je szorstkim ruchem ręki, po czym przebrała się w swoją piżamę. Podeszła
i usiadła na łóżku. Zamknęła oczy i zaczęła intensywnie myśleć o Mateuszu. Kilkanaście
sekund później pokój rozjaśniło ostre światło, które brutalnie przebiło się pod
powieki dziewczyny. Nastolatka zaskoczona otworzyła oczy i natychmiast je
przymknęła. Mateusz, gdy zobaczył, że jego ukochana mruży oczy, zmniejszył
światło.
– Cześć kochanie – powiedział chłopak, a jego anielską twarz
rozjaśnił uśmiech pełen miłości. – Chyba ostatnio nie zdążyłem dokończyć
wszystkiego. No, więc musisz pamiętać, że jeśli złamiesz prawo, czeka cię
wiecznie potępienie na ziemi. To znaczy, że nigdy nie umrzesz, lecz będziesz
żyć w cierpieniu i zapomnieniu. Wszyscy Cię opuszczą, oprócz twojej prawdziwej
miłości. Jednak niekoniecznie będzie to osoba, dla której poświęciłaś wszystko.
– Magdalena skinęła głową i niewiele myśląc zerwała się łóżka i podbiegła do
anioła. Wtuliła twarz w jego tors. Chłopak był ciepły i miękki. Pachniał, jak
za życia. Mateusz uniósł twarz ukochanej do góry. Spojrzał jej głęboko w oczy,
po czym ich usta się zetknęły. To było to czego oboje potrzebowali. Magda
czuła, jak jej łzy mieszają się ze łzami ukochanego.
– Tak bardzo za Tobą tęsknię – wyszeptała Magda nie odrywając
ust nawet na milimetr.– Ja za Tobą też ukochana. Pamiętaj, że Cię kocham i
nigdy nie przestanę. Nasza miłość jest wieczna, najdroższa - powiedział anioł i
kciukiem starł łzy z policzków nastolatki. Magdalena westchnęła. – Nigdy Cię
nie opuszczę. Nawet jeśli nie będzie mnie przy Tobie ciałem, to umysłem zawsze
pozostanę z Tobą – rzekł Mateusz i pocałował dziewczynę krótko. A potem tak
jakby nigdy go nie było, zniknął. Magdalena krzyknęła, a potem zapadła się w ciemność.
***
Magdalena ocknęła się nad ranem. Jej oczy natychmiast
wypełniły się łzami. Bo właśnie teraz zdała sobie sprawę, że straciła
ukochanego na zawsze. I ta myśl bolała bardziej niż cokolwiek innego. Kolejna strata tej
samej osoby bolała tak, jakby ktoś wyrwał jej serce, pokroił w plasterki i znów
schował w jej piersi. A potem tak po prostu uczucie pustki i straty zastąpił
gniew. Tak potworny, tak obezwładniający. Magdalena rzuciła się w stronę szafy,
by włożyć na siebie ubranie. Potem przeczesała włosy palcami, otworzyła okno na
oścież i wyskoczyła. Od razu pobiegła do czarnego, ogromnego domu. Kiedy do
niego dotarła, zapukała, a drzwi otworzył jej Paweł. Chłopak Olgi i
najskuteczniejszy łowca na świecie. Dziewczyna uśmiechnęła się, a mężczyzna
skinął jej głową na powitanie. Gestem zaprosił ją do środka. Nastolatka od razu
skierowała się do celi, w której przebywał Mikołaj. Przed drzwiami do
pomieszczenia, pełniąc wartę, stała Iza - wampirzyca, która poddała się, więc
darowano jej życie. Kiedy dostrzegła zbliżającą się Magdę, wyprostowała się jak
struna. Kiedy nastolatka zbliżyła się, wampirzyca odsunęła się od drzwi.
Czarnowłosa całkowicie ją ignorując nacisnęła klamkę i weszła do celi, lecz
stanęła jak wryta, gdy jej oczom ukazał się przerażający widok. Pod oknem na
podłodze siedział wampir, a twarz miał schowaną w dłoniach. Wokół niego leżały
ciała kilku kobiet. Wszystkie bez krwi. Magda stawiając ostrożne kroki podeszła
do wampira. Kiedy nad nim stanęła, Mikołaj odsłonił twarz. Miał wysunięte kły,
a wokół jego ust widać było świeżą krew. Czarnowłosa krzyknęła w myślach i w
ciągu kilku minut do pomieszczenia wbiegł cały klan łowców. Wszyscy zamarli w
wyrazie trwogi. Przeciskając się przez tłum, na środek celi wyszła Olga.
Spojrzała na ciała, a na jej usta wstąpił uśmiech, który nieudolnie starała się
ukryć. Po chwili obróciła się w stronę tłumu.
– Kto przyprowadził
tu kobiety? – zapytała. W pomieszczeniu panowała zupełna cisza. Łowczyni powtórzyła
pytanie kilka razy. W końcu za szóstym razem wybuchła
złością.
– KTO JE TU
WPROWADZIŁ?! NIECH SIĘ PRZYZNA! TERAZ! – krzyknęła. Po chwili wszyscy usłyszeli
cichy szept.
– Ja – Na środek wyszła wampirzyca Iza i uklęknęła przed
Olgą chyląc nisko głowę.
– Wybacz pani – powiedziała Iza. W odpowiedzi czarnowłosa skinęła
ledwie zauważalnie głową. Dwaj łowcy podbiegli do wampirzycy i złapali ją za
ramiona. Olga zrobiła minę, jakby żałowała, że musi to zrobić, po czym skręciła
Izie kark. Wszyscy spuścili wzrok, gdy przegryzła tętnice wampirzycy i wychłeptała
całą krew. Po wszystkim otarła usta wierzchem dłoni i kazała zabrać ciała
kobiet i martwej samicy. Zabrano szczątki i wszyscy wyszli, szepcząc nerwowo między
sobą. Olga także opuściła pomieszczenie. Magdalena westchnęła, po czym zmusiła
Mikołaja by spojrzał jej w oczy. Jego oczy były piękne, tak bardzo przypominały
oczy Mateusza. Żołądek łowczyni ścisnął się boleśnie. Magdalena zanurzyła zęby
w ramieniu chłopaka. Kilka dni temu czarnowłosa dowiedziała się od swojej
mentorki, że picie krwi wampira przez łowcę i przeżycie stwora jest najgorszą
karą dla wampira. Nastolatka po trzech sekundach odsunęła się na milimetr. Zerknęła
na twarz potwora. Oczy miał zamknięte i płytko oddychał. Dziewczyna odpięła
łańcuch od nogi wampira i wzięła go na ręce. Wbiegła z nim na piętro i zaniosła
go do pokoju. Na tym piętrze były pokoje dla wampirów, które sprzeciwiły się
swojej rasie. Czarnowłosa położyła chłopaka na łóżku, a potem wybiegła, by
dostać się do domu. Magdalena weszła oknem. Zdjęła cicho buty i lekko uchyliła
drzwi pokoju. Rozejrzała się po korytarzu, a gdy nikogo nie zobaczyła, zeszła
na palcach na dół. Nigdzie nie dostrzegła mamy. W pewnym momencie usłyszała
szelest. Nadstawiła ucho i wtedy usłyszała cichy szept jej mamy. Dziewczyna
podeszła do uchylonych drzwi od kuchni i zaczęła podsłuchiwać.
– Muszę jej to w końcu powiedzieć – mówiła do kogoś kobieta
– Musi poznać prawdę. Dowiedzieć się, że nie jesteś jej prawdziwym ojcem. A
przede wszystkim poznać swoją siostrę. Magdalena otworzyła szeroko oczy ze
zdziwienia. Po sekundzie szok zmienił się we wściekłość. Oszukiwali mnie! Cały czas! pomyślała dziewczyna, a potem rzuciła
się w stronę matki. Komórka wypadła kobiecie z ręki, gdy Magdalena chwyciła
mocno za przeguby jej rąk.
– Oszukiwałaś mnie! Oszukiwałaś mnie całe moje życie –
krzyczała dziewczyna – Dlaczego?! Powiedz mi mamo po co? – zapytała nastolatka
i potrząsnęła matką – Nienawidzę Cię – krzyknęła i gwałtownie puściła
rodzicielkę. Kobieta zachwiała się i przewróciła. Spadając uderzyła głową w róg
stołu. Czarnowłosa rzuciła się w stronę mamy, gdy ujrzała jak krew wypływa spod
jej głowy.
– NIE! MAMO, OBUDŹ SIĘ! NIE! – krzyczała nastolatka – Nie chciałam tego.
Wybacz mi! – Łzy dziewczyny kapały na kałużę krwi jej matki. Wtem w pokoju
rozbłysło światło. Magdalena podniosła wzrok i dostrzegła Mateusza wraz ze
swoją mamą. Nie wiedziała
skąd ma pewność, że to ona. Kobieta była młoda, na jej
twarzy nie było ani śladu zmarszczek. Uśmiechnęła się smutno do swojej córki, a
po chwili zniknęła. Szloch Magdy rozbrzmiał w całym domu.
***
Magdalena siedziała w klasie nie zwracając uwagi na nauczyciela. Rozmyślała nad wydarzeniami wczorajszego dnia. Zaraz po tym, jak się uspokoiła zadzwoniła do Olgi. Łowczyni odebrała po trzecim sygnale. Nastolatka opowiedziała jej o wszystkim. Mentorka powiedziała, że zaraz przyjedzie i wszystkim się zajmie. Nastolatka czekając na łowczynie chodziła w kółko i obgryzała paznokieć u małego palca. Kobieta zjawiła się po dziesięciu minutach. Nie zwracając uwagi na Magdę, złapała ciało jej matki pod ramiona i przesunęła pod schody. Skręciła kark ciału, po czym wyciągnęła komórkę i wybrała numer policji. Magdalena z trudem powstrzymywała płacz. Po jej głowie tłukło się tylko jedno zdanie „Zabiłam ją. Zabiłam własna matkę” Kilkanaście minut później usłyszała sygnał radiowozu i ambulansu. Kiedy lekarze z pogotowia ratowniczego zajmowali się ciałem jej matki, a policjanci rozmawiali z Olgą, psycholog policyjny zadawał Magdzie różne pytania, ale dziewczyna milczała. Tylko łzy bezgłośnie spływały po jej policzkach. Po kilku nieudanych próbach wyciągnięcia czegoś od nastolatki pan psycholog podszedł do policjantów i stwierdził, że łowczyni jest w ciężkim szoku. Wtedy wtrąciła się Olga i przekonała policjantów, aby dziewczyna została u niej. Nagle z rozmyślań Magdę wyrwał dźwięk dzwonka obwieszczającego koniec zajęć. Nastolatka ignorując zdziwione spojrzenia kolegów wybiegła z klasy, nie zawracając sobie głowy tym, żeby poruszać się z ludzką szybkością. Zaraz po lekcjach czarnowłosa miała iść na odczytanie testamentu. Po kilku minutach dotarła do domu. Była już całkowicie spakowana do przeprowadzki. Kilka walizek leżało przed schodami. Dziewczyna poszła na górę się przebrać. Kiedy Olga zatrąbiła kilka minut później, dziewczyna zbiegła na dół i wyszła na zewnątrz. Była ubrana w czarną sukienkę, a na nogach miała czarne szpilki. Włosy związała wysoko, ale i tak spływały kaskadą w dół. Z samochodu wysiadł Paweł i przywitał się z dziewczyną.
– Cześć – odparła nastolatka uśmiechając się smutno. Podeszła do samochodu, otworzyła drzwi i usiadła na przednim siedzeniu obok Olgi. Kiedy tylko je zatrzasnęła, łowczyni ruszyła z piskiem opon.
***
Kancelaria był to mały budynek z ciemnozielonej cegły, położony na obrzeżach miasta. Olga z Magdaleną weszły do środka. Cały hall budynku był obwieszony dyplomami, nagrodami i wyróżnieniami prawników. Na końcu długiego korytarza znajdowały się drzwi. Dziewczyny weszły do środka. Po prawej stronie pod ścianą stało duże mahoniowe biurko, a za nim siedziała kobieta. Magdalena podeszła do niej i podała swoje nazwisko. Kobieta wystukała coś w komputerze. a po chwili oznajmiła:
– Możecie wejść. Pan Kot już na panie czeka – oznajmiła, po chwili ręką wskazując drzwi. Nastolatka podeszła do nich i nacisnęła klamkę. Weszła do środka pomieszczenia, a w ślad za nią Olga. W gabinecie pod oknem stało biurko z jasnego drewna. Na krześle za nim siedział młody mężczyzna. Był blondynem. Ubrany był w schludny czarny garnitur. Podniósł głowę znad papierów i uśmiechnął się do łowczyń. Wstał, wyszedł zza biurka i uścisnął każdej z osobna dłoń.
– Witam, Szanowne Panie. Proszę usiąść – powiedział i wskazał dziewczynom dwa czarne, miękki fotele. Jego głoś był miękki i miał ciche brzmienie. – Czekamy jeszcze na dwie osoby – rzekł prawnik i spojrzał na zegarek. – Powinni niedługo być. W tym momencie drzwi otworzyły się, a do środka wszedł mężczyzna.
– Tata?! – krzyknęła Magda wstając gwałtownie z fotela. Usiadła ciężko z powrotem, gdy do pomieszczenia weszła dziewczyna. Wyglądała dokładnie tak jak Magdalena przed przemianą. Na jej śliczną bladą twarz z zielonym kolorem oczu, opadały rude, kręcone włosy.
– Skoro już wszyscy się zebrali zacznijmy – powiedział prawnik nie zwracając uwagi na dziwne zachowanie nastolatki. Nerwowym gestem poprawił krawat, wziął z biurka dokument i zaczął czytać.
Testament
Ja, Maria
Karpińska,
córka Zbigniewa i Weroniki, zamieszkała w Rzeszowie przy ul. Krzywej, na wypadek mojej śmierci pozostawiam
niniejszy testament i czynię swoimi spadkobiercami:
1) moją córkę Magdalenę Karpińską
2) moją córkę Brygidę Karpińską
Powyższych spadkobierców powołuję do spadku w następujących częściach:
1) moją córkę Magdalenę
Karpińską – w ½ części mojego majątku,
2) moją córkę Brygidę Karpińską –
w ½ części mojego majątku,
W chwili obecnej w skład mojego majątku wchodzą:
1) dom w
Rzeszowie, dla którego Sąd Rejonowy prowadzi księgę wieczystą
2) samochód osobowy marki Skoda Octavia o
numerze rejestracyjnym
3) udziały w firmie „Protex” o wartości
czterech milionów
Maria
Karpińska
Po odczytaniu dokumentu prawnik podał każdemu dłoń i
odprowadzając ich do drzwi stwierdził, że niezbędne dokumenty gotowe i nadające
się do podpisania będą za kilka dni.
Po wyjściu z kancelarii wściekła Magda nie zważając na nic, całą siłą przygwoździła ojca do ściany budynku.
Po wyjściu z kancelarii wściekła Magda nie zważając na nic, całą siłą przygwoździła ojca do ściany budynku.
– Co to ma być?! Dlaczego Ona wygląda, jak ja?! – wysyczała
nastolatka.
– To twoja siostra bliźniaczka – wyszeptał mężczyzna przerażony i zaskoczony siłą oraz wyglądem córki. Dziewczyna puściła go. Mężczyzna upadł na ziemię. Nastolatka wzrokiem odszukała siostrę i przyjrzała się jej. Wyglądała dokładnie tak samo jak ona przedtem. Jednakże była różnica. Magdalena już wcześniej lubiła wyzywające ubrania, a Brygida ubierała się bardzo skromnie. W tej chwili miała na sobie czarną sukienkę do łydek i z długimi rękawami. Na nogach miała płaskie baleriny. Wcześniej rozpuszczone włosy związała. Rudowłosa obróciła się nagle w stronę łowczyni. Kiedy zrozumiała, że siostra ciągle jej się przypatruje, spuściła zawstydzona wzrok. Czarnowłosa usłyszała czyjeś kroki. Obejrzała się za siebie, ale nikogo nie dostrzegła. Odwróciła głowę z powrotem w stronę siostry. W tej samej sekundzie Magdalena otworzyła szeroko oczy i usta z niedowierzaniem. W stronę rudowłosej szedł najseksowniejszy chłopak na świecie. Miał czarne gęste włosy. Był umięśniony, co widać było nawet przez koszulkę. Od jego pełnych ust nie sposób było oderwać wzroku. Miał idealne rysy twarzy. Jedyną widoczną jego wadą był krzywy nos. Podszedł on do Magdy i przytulił ją. ,,Będzie mój. Ona na niego nie zasługuje”– pomyślała wściekle Magdalena i ruszyła w stronę pary.
– Nie przedstawisz mnie? – zapytała ironicznie czarnowłosa, gdy stanęła obok nich i posłała w stronę chłopaka niepokojąco słodki uśmiech. Brygida zmieszała się, ale kiwnęła głową.
– Przemku pozwól, że Ci przedstawię moją siostrę Bliźniaczkę Magdę – powiedziała do chłopaka – Magdo, to mój przyjaciel Przemek
– Jesteście bliźniaczkami dwujajowymi – zapytał Brygidę zaskoczony chłopak.
– To twoja siostra bliźniaczka – wyszeptał mężczyzna przerażony i zaskoczony siłą oraz wyglądem córki. Dziewczyna puściła go. Mężczyzna upadł na ziemię. Nastolatka wzrokiem odszukała siostrę i przyjrzała się jej. Wyglądała dokładnie tak samo jak ona przedtem. Jednakże była różnica. Magdalena już wcześniej lubiła wyzywające ubrania, a Brygida ubierała się bardzo skromnie. W tej chwili miała na sobie czarną sukienkę do łydek i z długimi rękawami. Na nogach miała płaskie baleriny. Wcześniej rozpuszczone włosy związała. Rudowłosa obróciła się nagle w stronę łowczyni. Kiedy zrozumiała, że siostra ciągle jej się przypatruje, spuściła zawstydzona wzrok. Czarnowłosa usłyszała czyjeś kroki. Obejrzała się za siebie, ale nikogo nie dostrzegła. Odwróciła głowę z powrotem w stronę siostry. W tej samej sekundzie Magdalena otworzyła szeroko oczy i usta z niedowierzaniem. W stronę rudowłosej szedł najseksowniejszy chłopak na świecie. Miał czarne gęste włosy. Był umięśniony, co widać było nawet przez koszulkę. Od jego pełnych ust nie sposób było oderwać wzroku. Miał idealne rysy twarzy. Jedyną widoczną jego wadą był krzywy nos. Podszedł on do Magdy i przytulił ją. ,,Będzie mój. Ona na niego nie zasługuje”– pomyślała wściekle Magdalena i ruszyła w stronę pary.
– Nie przedstawisz mnie? – zapytała ironicznie czarnowłosa, gdy stanęła obok nich i posłała w stronę chłopaka niepokojąco słodki uśmiech. Brygida zmieszała się, ale kiwnęła głową.
– Przemku pozwól, że Ci przedstawię moją siostrę Bliźniaczkę Magdę – powiedziała do chłopaka – Magdo, to mój przyjaciel Przemek
– Jesteście bliźniaczkami dwujajowymi – zapytał Brygidę zaskoczony chłopak.
– Nie. Jednojajowymi – odpowiedziała za siostrę łowczyni –
Miło mi Cię poznać, Przemku – powiedziała i musnęła jego dłoń.
– Mnie też jest miło poznać siostrę mojej przyjaciółki zwłaszcza, że nigdy o Tobie nie wspominała – rzekł urażonym tonem chłopak.
– Mnie też jest miło poznać siostrę mojej przyjaciółki zwłaszcza, że nigdy o Tobie nie wspominała – rzekł urażonym tonem chłopak.
– Dowiedziałam się o niej dopiero wczoraj. Nasi rodzice
rozwiedli się, gdy miałam… miałyśmy dwa lata – odparła Brygida, próbując się
usprawiedliwić.
– Fajny masz kolor oczu, Magdo. Czy to szkła kontaktowe? –
zwrócił się chłopak do łowczyni, gdy szok trochę minął.
– Nie. To mój naturalny kolor – odparła czarnowłosa i zaśmiała się. ,,Jedziemy” usłyszała nagle nastolatka w głowie głos Olgi. – Przepraszam Was, ale muszę już iść – powiedziała Magda uśmiechając się szeroko. – Mam nadzieję, że niedługo znów się zobaczymy – rzuciła jeszcze przez ramię odchodząc.
– Nie. To mój naturalny kolor – odparła czarnowłosa i zaśmiała się. ,,Jedziemy” usłyszała nagle nastolatka w głowie głos Olgi. – Przepraszam Was, ale muszę już iść – powiedziała Magda uśmiechając się szeroko. – Mam nadzieję, że niedługo znów się zobaczymy – rzuciła jeszcze przez ramię odchodząc.
***
Brygida szła pod ramie z Przemkiem. On mówił, a ona udawała,
że słucha i kiwała głową, żeby wyglądać wiarygodnie. W środku jednak cały czas
biła się z myślami. Przed jej oczami wciąż i wciąż od nowa stawała postać jej
odnalezionej siostry. W momencie, gdy ją ujrzała pierwszy raz, z trudem
powstrzymała jęk. Jej siostra wyglądała, jak jakaś starożytna bogini. Piękne,
czarne, związane w wysoki kucyk włosy sięgały połowy jej pleców. Piękne,
szczupłe ciało poruszało się z gracją. Twarz była idealna z delikatnymi rysami
twarzy i pełnymi ustami koloru dojrzałej
wiśni. A jej oczy były fascynujące. Duże, fioletowe ze szkarłatnymi obwódkami.
– Brygida? – przemyślenia dziewczyny przerwało jej imię
wypowiedziane przez przyjaciela. Rudowłosa pokręciła głową próbując wyrzucić z
niej obraz siostry. Nie udało jej się to, jednakże podniosła wzrok, który
spotkał się ze spojrzeniem czekoladowych oczu. One zawsze sprawiały, że wszystkie
myśli odlatywały w siną dal.
***
Kiedy Magdalena wróciła do czarnego budynku, przebrała się i rozpakowała swoje rzeczy,
które już czekały w jej nowym pokoju. Kiedy skończyła, poszła wprost do pokoju
Mikołaja. Otworzyła drzwi do pomieszczenia i spostrzegła, że łóżko pod oknem
zabitym kratami jest puste. Dziewczyna obróciła się na pięcie i wybiegła po to,
by znaleźć swoją mentorkę. Dostrzegła ją na korytarzu.
– Gdzie jest Mikołaj? Widziałaś go gdzieś? – zapytała
nastolatka, a w jej głosie pobrzmiewała nuta troski.
– Bierze udział w eksperymencie. Zdajesz sobie dobrze
sprawę z tego, że żeby wampir mógł tutaj zostać, musi godzić się na nasze
warunki – odparła łowczyni, a na jej twarzy zagościł poważny uśmiech. Powietrze
przeszył okrzyk bólu. Nastolatka rzuciła się w stronę, z której dźwięk
dochodził, ale Olga złapała ją w pasie.
– Nic mu nie będzie. Chodź ze mną, to go zobaczysz –
wysyczała czarnowłosej do ucha, po czym pociągnęła ją za rękę w stronę
laboratorium. Kiedy do niego weszły pierwsze, co rzuciło się Magdzie w oczy to
krzesło na środku pomieszczenia i kilka osób z notatnikami wokół niego. Kiedy
podeszła bliżej zauważyła wampira przypiętego łańcuchami.
– Co to ma znaczyć? – zapytała i odwróciła się w stronę
mentorki, ale ona zniknęła.
***
Olga chodziła po kaplicy z rozłożonymi skrzydłami. Do środka
wpadało światło słoneczne, które tworzyło na białych piórach łowczyni tęczę.
Dziewczyna ręce miała złożone na piersi. Z zamkniętymi oczami czekała. Szeptem
wypowiadała słowa. Po kilku minutach usłyszała cichy szmer. Otworzyła
gwałtownie oczy. Przed nią pojawiła się świetlista postać.
– Witaj ukochana – rzekła osoba i przyciągnęła Olgę do
siebie, by złożyć na jej ustach pocałunek. Jej ręce zsunęły się po plecach łowczyni
w dół, aż do pośladków. Kobieta zamruczała. Z gardła przybyłej osoby wydobył
się jęk.
– Panie… – wyszeptała kobieta i uklękła. Postać złapała ją
za ręce i podciągnęła jej ciało do góry.
– Oddałaś mi duszę i ciało, nieprawdaż? – wysyczała i
znów pocałowała dziewczynę.
– Prawda – odszepnęła.
– Dobrze. Nie zapominaj o tym – rzekła osoba i okryła
kobietę ciemnymi skrzydłami.
***
Mikołaj krzyczał z bólu. Jego świat był wypełniony jedynie
agonią. Mężczyzna był gotów błagać o śmierć. Czas dłużył się coraz bardziej.
Teraz już wampir nie wiedział, czy jest noc czy dzień. I wtedy, gdy już
myślał, że oszaleje, usłyszał ten głos. Najpiękniejszy, najczystszy, jedyny.
Mężczyzna otworzył oczy. Ujrzał jej idealną twarz zamarłą w zdziwieniu i przerażeniu
zarazem. Jej piękne oczy były rozszerzone w niedowierzaniu, a usta wypowiadały
cicho błagalne słowa. W tym samym momencie wampir znów poczuł prąd przechodzący
przez jego ciało. Od koniuszków palców u stóp, aż do jego zimnego serca.
Chłopak zamknął oczy, a fala cierpienia zalała go powtórnie. Ból był wszystkim
i nawet ona nie była w stanie go powstrzymać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz