piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział III "Siostra"



Mikołaj ocknął się w ciemnej piwnicy. W powietrzu unosił się zapach stęchlizny. Wampir zmarszczył nos. Przez małe okno do środka wpadało światło księżyca. Chłopak spróbował wstać i w tej samej sekundzie syknął z bólu. Kiedy w końcu udało mu się podnieść, spróbował przejść kilka kroków. Wampir przesunął się kilka centymetrów do przodu, aż coś mu przeszkodziło. Zdezorientowany spojrzał w dół. Do kostki przyczepiony miał łańcuch. Chłopak prychnął i pociągnął za niego z całej siły, lecz on dalej tkwił przyczepiony do ściany.

– Nie uda ci się – usłyszał czyjś ironiczny głos. Rozejrzał się po pomieszczeniu, aż w końcu dostrzegł pod równoległą ścianą, tuż obok drzwi siedzącą łowczynię.

– Gdzie jestem? – zadał pytanie wampir, a w jego głosie można było wyczuć zdenerwowanie. Dziewczyna milczała. Wstała, podeszła do chłopaka, zbliżyła swoją twarz i przez krótką chwilę patrzyła mu głęboko w oczy. Nieoczekiwanie uderzyła go z całej siły w twarz. Mikołaj poczuł, jak krew spływa z jego rozciętej wargi i kapie na podłogę.

– Nigdy nie odzywaj się nieproszony – ostrzegła łowczyni z okrutnym uśmiechem na ustach. – Możesz na tym bardzo ucierpieć. Współpracuj, jeśli chcesz być żywy. – W tej samej sekundzie do pomieszczenia wpadła, jak burza kobieta, a zaraz za nią mężczyzna. Znienacka Łowczyni pocałowała wampira w usta. Powietrze przeciął wściekły okrzyk czarnowłosej, która przed chwilą wbiegła do pomieszczenia. Rzuciła się ona na łowczynię. Złapała ją za kark i przygniotła do ściany. Syknęła jej coś do ucha, a potem obie kobiety po prostu wyszły. Rozkojarzony chłopak spojrzał na mężczyznę, który pozostał w pomieszczeniu. Dopiero wtedy dostrzegł, że chłopak trzyma coś na plecach. Kiedy łowca napotkał spojrzenie wampira, zrzucił to coś pod jego nogi. Był to jeleń. Duży i okazały, z wielkim porożem. Mężczyzna bez słowa wyszedł z piwnicy zatrzaskując za sobą drzwi. Wampir usłyszał, jak zamyka je na klucz. Chłopak rzucił się w stronę jedzenia.

***

Magda trzymała Olgę mocno za nadgarstek.
– Odbiło ci? – krzyknęła.
– Nie. To tylko wampir, zabawka – odparła Amber. – Może się zakochałaś? – prychnęła z sarkazmem. Magda poczuła się jakby ktoś kopnął ją w brzuch.
 – Nie kocham go. Kocham Mat… – zaczęła dziewczyna, lecz po chwili umilkła. Zawstydzona puściła ramię Olgi.
– Bardzo dobrze – odparła łowczyni ignorując niedokończone zdanie nastolatki i ruszyła w głąb korytarza.  – Zapomniałabym. Możesz przywołać duchy – rzuciła jeszcze przez ramię Olga ku wściekłej dziewczynie, po czym zniknęła za zakrętem. Po holu rozległ się jej szyderczy śmiech.

***

Kiedy Magda otwierała drzwi domu była już trzecia w nocy. Nastolatka weszła do środka, zamknęła cicho drzwi i zapaliła światło. Krzyknęła. Jej mama siedziała na fotelu, który wyciągnęła do korytarza i kipiała ze złości.

– Gdzie się podziewałaś?  –zapytała  – Wracam do domu o dwudziestej drugiej, a na stole leży tylko kartka o treści ,,Wychodzę. Nie wiem, kiedy wrócę. Magdalena.” Telefonu nie odbierasz, a ja umieram z niepokoju. To, że masz osiemnaście lat nie oznacza, że możesz robić co chcesz. Powinnaś się uczyć, a nie szlajać gdzieś po ciemku. W tym roku matura. – słowa mamy przeszły w krzyk. Magdalena poczuła, jak adrenalina zaczyna buzować w jej krwi. Czuła, jak złość wypełnia całe jej ciało powodując trudność ze złapaniem oddechu. Łzy podeszły jej do oczu.  – Masz szlaban. Nie wolno ci wychodzić nigdzie poza szkołą. A teraz idź do pokoju. – powiedziała mama dziewczyny. Nastolatka wbiegła schodami na górę do swojego pokoju, po czym trzasnęła drzwiami. Nieposłuszne łzy spłynęły po policzku Magdy. Dziewczyna otarła je szorstkim ruchem ręki, po czym przebrała się w swoją piżamę. Podeszła i usiadła na łóżku. Zamknęła oczy i zaczęła intensywnie myśleć o Mateuszu. Kilkanaście sekund później pokój rozjaśniło ostre światło, które brutalnie przebiło się pod powieki dziewczyny. Nastolatka zaskoczona otworzyła oczy i natychmiast je przymknęła. Mateusz, gdy zobaczył, że jego ukochana mruży oczy, zmniejszył światło.

– Cześć kochanie – powiedział chłopak, a jego anielską twarz rozjaśnił uśmiech pełen miłości. – Chyba ostatnio nie zdążyłem dokończyć wszystkiego. No, więc musisz pamiętać, że jeśli złamiesz prawo, czeka cię wiecznie potępienie na ziemi. To znaczy, że nigdy nie umrzesz, lecz będziesz żyć w cierpieniu i zapomnieniu. Wszyscy Cię opuszczą, oprócz twojej prawdziwej miłości. Jednak niekoniecznie będzie to osoba, dla której poświęciłaś wszystko. – Magdalena skinęła głową i niewiele myśląc zerwała się łóżka i podbiegła do anioła. Wtuliła twarz w jego tors. Chłopak był ciepły i miękki. Pachniał, jak za życia. Mateusz uniósł twarz ukochanej do góry. Spojrzał jej głęboko w oczy, po czym ich usta się zetknęły. To było to czego oboje potrzebowali. Magda czuła, jak jej łzy mieszają się ze łzami ukochanego.

– Tak bardzo za Tobą tęsknię – wyszeptała Magda nie odrywając ust nawet na milimetr.– Ja za Tobą też ukochana. Pamiętaj, że Cię kocham i nigdy nie przestanę. Nasza miłość jest wieczna, najdroższa - powiedział anioł i kciukiem starł łzy z policzków nastolatki. Magdalena westchnęła. – Nigdy Cię nie opuszczę. Nawet jeśli nie będzie mnie przy Tobie ciałem, to umysłem zawsze pozostanę z Tobą – rzekł Mateusz i pocałował dziewczynę krótko. A potem tak jakby nigdy go nie było, zniknął. Magdalena krzyknęła, a potem zapadła się w ciemność.

***

Magdalena ocknęła się nad ranem. Jej oczy natychmiast wypełniły się łzami. Bo właśnie teraz zdała sobie sprawę, że straciła ukochanego na zawsze. I ta myśl bolała bardziej niż cokolwiek innego. Kolejna strata tej samej osoby bolała tak, jakby ktoś wyrwał jej serce, pokroił w plasterki i znów schował w jej piersi. A potem tak po prostu uczucie pustki i straty zastąpił gniew. Tak potworny, tak obezwładniający. Magdalena rzuciła się w stronę szafy, by włożyć na siebie ubranie. Potem przeczesała włosy palcami, otworzyła okno na oścież i wyskoczyła. Od razu pobiegła do czarnego, ogromnego domu. Kiedy do niego dotarła, zapukała, a drzwi otworzył jej Paweł. Chłopak Olgi i najskuteczniejszy łowca na świecie. Dziewczyna uśmiechnęła się, a mężczyzna skinął jej głową na powitanie. Gestem zaprosił ją do środka. Nastolatka od razu skierowała się do celi, w której przebywał Mikołaj. Przed drzwiami do pomieszczenia, pełniąc wartę, stała Iza - wampirzyca, która poddała się, więc darowano jej życie. Kiedy dostrzegła zbliżającą się Magdę, wyprostowała się jak struna. Kiedy nastolatka zbliżyła się, wampirzyca odsunęła się od drzwi. Czarnowłosa całkowicie ją ignorując nacisnęła klamkę i weszła do celi, lecz stanęła jak wryta, gdy jej oczom ukazał się przerażający widok. Pod oknem na podłodze siedział wampir, a twarz miał schowaną w dłoniach. Wokół niego leżały ciała kilku kobiet. Wszystkie bez krwi. Magda stawiając ostrożne kroki podeszła do wampira. Kiedy nad nim stanęła, Mikołaj odsłonił twarz. Miał wysunięte kły, a wokół jego ust widać było świeżą krew. Czarnowłosa krzyknęła w myślach i w ciągu kilku minut do pomieszczenia wbiegł cały klan łowców. Wszyscy zamarli w wyrazie trwogi. Przeciskając się przez tłum, na środek celi wyszła Olga. Spojrzała na ciała, a na jej usta wstąpił uśmiech, który nieudolnie starała się ukryć. Po chwili obróciła się w stronę tłumu.

 – Kto przyprowadził tu kobiety? – zapytała. W pomieszczeniu panowała zupełna cisza. Łowczyni powtórzyła pytanie kilka razy. W końcu za szóstym razem wybuchła
złością.

 – KTO JE TU WPROWADZIŁ?! NIECH SIĘ PRZYZNA! TERAZ! – krzyknęła. Po chwili wszyscy usłyszeli cichy szept.

– Ja – Na środek wyszła wampirzyca Iza i uklęknęła przed Olgą chyląc nisko głowę.
– Wybacz pani – powiedziała Iza. W odpowiedzi czarnowłosa skinęła ledwie zauważalnie głową. Dwaj łowcy podbiegli do wampirzycy i złapali ją za ramiona. Olga zrobiła minę, jakby żałowała, że musi to zrobić, po czym skręciła Izie kark. Wszyscy spuścili wzrok, gdy przegryzła tętnice wampirzycy i wychłeptała całą krew. Po wszystkim otarła usta wierzchem dłoni i kazała zabrać ciała kobiet i martwej samicy. Zabrano szczątki i wszyscy wyszli, szepcząc nerwowo między sobą. Olga także opuściła pomieszczenie. Magdalena westchnęła, po czym zmusiła Mikołaja by spojrzał jej w oczy. Jego oczy były piękne, tak bardzo przypominały oczy Mateusza. Żołądek łowczyni ścisnął się boleśnie. Magdalena zanurzyła zęby w ramieniu chłopaka. Kilka dni temu czarnowłosa dowiedziała się od swojej mentorki, że picie krwi wampira przez łowcę i przeżycie stwora jest najgorszą karą dla wampira. Nastolatka po trzech sekundach odsunęła się na milimetr. Zerknęła na twarz potwora. Oczy miał zamknięte i płytko oddychał. Dziewczyna odpięła łańcuch od nogi wampira i wzięła go na ręce. Wbiegła z nim na piętro i zaniosła go do pokoju. Na tym piętrze były pokoje dla wampirów, które sprzeciwiły się swojej rasie. Czarnowłosa położyła chłopaka na łóżku, a potem wybiegła, by dostać się do domu. Magdalena weszła oknem. Zdjęła cicho buty i lekko uchyliła drzwi pokoju. Rozejrzała się po korytarzu, a gdy nikogo nie zobaczyła, zeszła na palcach na dół. Nigdzie nie dostrzegła mamy. W pewnym momencie usłyszała szelest. Nadstawiła ucho i wtedy usłyszała cichy szept jej mamy. Dziewczyna podeszła do uchylonych drzwi od kuchni i zaczęła podsłuchiwać.

– Muszę jej to w końcu powiedzieć – mówiła do kogoś kobieta – Musi poznać prawdę. Dowiedzieć się, że nie jesteś jej prawdziwym ojcem. A przede wszystkim poznać swoją siostrę. Magdalena otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Po sekundzie szok zmienił się we wściekłość. Oszukiwali mnie! Cały czas! pomyślała dziewczyna, a potem rzuciła się w stronę matki. Komórka wypadła kobiecie z ręki, gdy Magdalena chwyciła mocno za przeguby jej rąk.
– Oszukiwałaś mnie! Oszukiwałaś mnie całe moje życie – krzyczała dziewczyna – Dlaczego?! Powiedz mi mamo po co? – zapytała nastolatka i potrząsnęła matką – Nienawidzę Cię – krzyknęła i gwałtownie puściła rodzicielkę. Kobieta zachwiała się i przewróciła. Spadając uderzyła głową w róg stołu. Czarnowłosa rzuciła się w stronę mamy, gdy ujrzała jak krew wypływa spod jej głowy.

– NIE! MAMO, OBUDŹ SIĘ! NIE!  – krzyczała nastolatka – Nie chciałam tego. Wybacz mi! – Łzy dziewczyny kapały na kałużę krwi jej matki. Wtem w pokoju rozbłysło światło. Magdalena podniosła wzrok i dostrzegła Mateusza wraz ze swoją mamą. Nie wiedziała
skąd ma pewność, że to ona. Kobieta była młoda, na jej twarzy nie było ani śladu zmarszczek. Uśmiechnęła się smutno do swojej córki, a po chwili zniknęła. Szloch Magdy rozbrzmiał w całym domu.

***

Magdalena siedziała w klasie nie zwracając uwagi na nauczyciela. Rozmyślała nad wydarzeniami wczorajszego dnia. Zaraz po tym, jak się uspokoiła zadzwoniła do Olgi. Łowczyni odebrała po trzecim sygnale. Nastolatka opowiedziała jej o wszystkim. Mentorka powiedziała, że zaraz przyjedzie i wszystkim się zajmie. Nastolatka czekając na łowczynie chodziła w kółko i obgryzała paznokieć u małego palca. Kobieta zjawiła się po dziesięciu minutach. Nie zwracając uwagi na Magdę, złapała ciało jej matki pod ramiona i przesunęła pod schody. Skręciła kark ciału, po czym wyciągnęła komórkę i wybrała numer policji. Magdalena z trudem powstrzymywała płacz. Po jej głowie tłukło się tylko jedno zdanie „Zabiłam ją. Zabiłam własna matkę” Kilkanaście minut później usłyszała sygnał radiowozu i ambulansu. Kiedy lekarze z pogotowia ratowniczego zajmowali się ciałem jej matki, a policjanci rozmawiali z Olgą, psycholog policyjny zadawał Magdzie różne pytania, ale dziewczyna milczała. Tylko łzy bezgłośnie spływały po jej policzkach. Po kilku nieudanych próbach wyciągnięcia czegoś od nastolatki pan psycholog podszedł do policjantów i stwierdził, że łowczyni jest w ciężkim szoku. Wtedy wtrąciła się Olga i przekonała policjantów, aby dziewczyna została u niej. Nagle z rozmyślań Magdę wyrwał dźwięk dzwonka obwieszczającego koniec zajęć. Nastolatka ignorując zdziwione spojrzenia kolegów wybiegła z klasy, nie zawracając sobie głowy tym, żeby poruszać się z ludzką szybkością. Zaraz po lekcjach czarnowłosa miała iść na odczytanie testamentu. Po kilku minutach dotarła do domu. Była już całkowicie spakowana do przeprowadzki. Kilka walizek leżało przed schodami. Dziewczyna poszła na górę się przebrać. Kiedy Olga zatrąbiła kilka minut później, dziewczyna zbiegła na dół i wyszła na zewnątrz. Była ubrana  w czarną sukienkę, a na nogach miała czarne szpilki. Włosy związała wysoko, ale i tak spływały kaskadą w dół. Z samochodu wysiadł Paweł i przywitał się z dziewczyną.
– Cześć – odparła nastolatka uśmiechając się smutno. Podeszła do samochodu, otworzyła drzwi i usiadła na przednim siedzeniu obok Olgi. Kiedy tylko je zatrzasnęła, łowczyni ruszyła z piskiem opon.

                                                                         ***


Kancelaria był to mały budynek z ciemnozielonej cegły, położony na obrzeżach miasta. Olga z Magdaleną weszły do środka. Cały hall budynku był obwieszony dyplomami, nagrodami i wyróżnieniami prawników. Na końcu długiego korytarza znajdowały się drzwi. Dziewczyny weszły do środka. Po prawej stronie pod ścianą stało duże mahoniowe biurko, a za nim siedziała kobieta. Magdalena podeszła do niej i podała swoje nazwisko. Kobieta wystukała coś w komputerze. a po chwili oznajmiła:

– Możecie wejść. Pan Kot już na panie czeka – oznajmiła, po chwili ręką wskazując drzwi. Nastolatka podeszła do nich i nacisnęła klamkę. Weszła do środka pomieszczenia, a w ślad za nią Olga. W gabinecie pod oknem stało biurko z jasnego drewna. Na krześle za nim siedział młody mężczyzna. Był blondynem. Ubrany był w schludny czarny garnitur. Podniósł głowę znad papierów i uśmiechnął się do łowczyń. Wstał, wyszedł zza biurka i uścisnął każdej z osobna dłoń.

– Witam, Szanowne Panie. Proszę usiąść – powiedział i wskazał dziewczynom dwa czarne, miękki fotele. Jego głoś był miękki i miał ciche brzmienie. – Czekamy jeszcze na dwie osoby – rzekł prawnik i spojrzał na zegarek. – Powinni niedługo być. W tym momencie drzwi otworzyły się, a do środka wszedł mężczyzna.

– Tata?! – krzyknęła Magda wstając gwałtownie z fotela. Usiadła ciężko z  powrotem, gdy do pomieszczenia weszła dziewczyna. Wyglądała dokładnie tak jak Magdalena przed przemianą. Na jej śliczną bladą twarz z zielonym kolorem oczu, opadały rude, kręcone włosy.  

– Skoro już wszyscy się zebrali zacznijmy – powiedział prawnik nie zwracając uwagi na dziwne zachowanie nastolatki. Nerwowym gestem poprawił krawat, wziął z biurka dokument i zaczął czytać.


                                                         Testament

Ja, Maria Karpińska, córka Zbigniewa i Weroniki, zamieszkała w Rzeszowie przy ul. Krzywej, na wypadek mojej śmierci pozostawiam niniejszy testament i czynię swoimi spadkobiercami:
1)      moją córkę Magdalenę Karpińską
2)      moją córkę Brygidę Karpińską

Powyższych spadkobierców powołuję do spadku w następujących częściach:
1)  moją córkę Magdalenę Karpińską – w ½ części mojego majątku,
2)  moją córkę Brygidę Karpińską – w ½ części mojego majątku,

W chwili obecnej w skład mojego majątku wchodzą:
1)       dom w Rzeszowie, dla którego Sąd Rejonowy prowadzi księgę wieczystą
2)      samochód osobowy marki Skoda Octavia o numerze rejestracyjnym
3)      udziały w firmie „Protex” o wartości czterech milionów




                                                                                              Maria Karpińska

 
Po odczytaniu dokumentu prawnik podał każdemu dłoń i odprowadzając ich do drzwi stwierdził, że niezbędne dokumenty gotowe i nadające się do podpisania będą za kilka dni.
Po wyjściu z kancelarii wściekła Magda nie zważając na nic, całą siłą przygwoździła ojca do ściany budynku.

– Co to ma być?! Dlaczego Ona wygląda, jak ja?! – wysyczała nastolatka.
 – To twoja siostra bliźniaczka – wyszeptał mężczyzna przerażony i zaskoczony siłą oraz wyglądem córki. Dziewczyna puściła go. Mężczyzna upadł na ziemię. Nastolatka wzrokiem odszukała siostrę i przyjrzała się jej. Wyglądała dokładnie tak samo jak ona przedtem. Jednakże była różnica. Magdalena już wcześniej lubiła wyzywające ubrania, a Brygida ubierała się bardzo skromnie. W tej chwili miała na sobie czarną sukienkę do łydek i z długimi rękawami. Na nogach miała płaskie baleriny. Wcześniej rozpuszczone włosy związała. Rudowłosa obróciła się nagle w stronę łowczyni. Kiedy zrozumiała, że siostra ciągle jej się przypatruje, spuściła zawstydzona wzrok. Czarnowłosa usłyszała czyjeś kroki. Obejrzała się za siebie, ale nikogo nie dostrzegła. Odwróciła głowę z powrotem w stronę siostry. W tej samej sekundzie Magdalena otworzyła szeroko oczy i usta z niedowierzaniem. W stronę rudowłosej szedł najseksowniejszy chłopak na świecie. Miał czarne gęste włosy. Był umięśniony, co widać było nawet przez koszulkę. Od jego pełnych ust nie sposób było oderwać wzroku. Miał idealne rysy twarzy. Jedyną widoczną jego wadą był krzywy nos. Podszedł on do Magdy i przytulił ją. ,,Będzie mój. Ona na niego nie zasługuje”– pomyślała wściekle Magdalena i ruszyła w stronę pary.

– Nie przedstawisz mnie? – zapytała ironicznie czarnowłosa, gdy stanęła obok nich i posłała w stronę chłopaka niepokojąco słodki uśmiech. Brygida zmieszała się, ale kiwnęła głową.

– Przemku pozwól, że Ci przedstawię moją siostrę Bliźniaczkę Magdę – powiedziała do chłopaka – Magdo, to mój przyjaciel Przemek

 Jesteście bliźniaczkami dwujajowymi – zapytał Brygidę zaskoczony chłopak.
– Nie. Jednojajowymi – odpowiedziała za siostrę łowczyni – Miło mi Cię poznać, Przemku – powiedziała i musnęła jego dłoń.
– Mnie też jest miło poznać siostrę mojej przyjaciółki zwłaszcza, że nigdy o Tobie nie wspominała – rzekł urażonym tonem chłopak.
– Dowiedziałam się o niej dopiero wczoraj. Nasi rodzice rozwiedli się, gdy miałam… miałyśmy dwa lata – odparła Brygida, próbując się usprawiedliwić.
– Fajny masz kolor oczu, Magdo. Czy to szkła kontaktowe? – zwrócił się chłopak do łowczyni, gdy szok trochę minął.
– Nie. To mój naturalny kolor – odparła czarnowłosa i zaśmiała się. ,,Jedziemy” usłyszała nagle nastolatka w głowie głos Olgi. – Przepraszam Was, ale muszę już iść – powiedziała Magda uśmiechając się szeroko. – Mam nadzieję, że niedługo znów się zobaczymy – rzuciła jeszcze przez ramię odchodząc.


***

Brygida szła pod ramie z Przemkiem. On mówił, a ona udawała, że słucha i kiwała głową, żeby wyglądać wiarygodnie. W środku jednak cały czas biła się z myślami. Przed jej oczami wciąż i wciąż od nowa stawała postać jej odnalezionej siostry. W momencie, gdy ją ujrzała pierwszy raz, z trudem powstrzymała jęk. Jej siostra wyglądała, jak jakaś starożytna bogini. Piękne, czarne, związane w wysoki kucyk włosy sięgały połowy jej pleców. Piękne, szczupłe ciało poruszało się z gracją. Twarz była idealna z delikatnymi rysami twarzy i  pełnymi ustami koloru dojrzałej wiśni. A jej oczy były fascynujące. Duże, fioletowe ze szkarłatnymi obwódkami.

– Brygida? – przemyślenia dziewczyny przerwało jej imię wypowiedziane przez przyjaciela. Rudowłosa pokręciła głową próbując wyrzucić z niej obraz siostry. Nie udało jej się to, jednakże podniosła wzrok, który spotkał się ze spojrzeniem czekoladowych oczu. One zawsze sprawiały, że wszystkie myśli odlatywały w siną dal.

***

Kiedy Magdalena wróciła do czarnego budynku,  przebrała się i rozpakowała swoje rzeczy, które już czekały w jej nowym pokoju. Kiedy skończyła, poszła wprost do pokoju Mikołaja. Otworzyła drzwi do pomieszczenia i spostrzegła, że łóżko pod oknem zabitym kratami jest puste. Dziewczyna obróciła się na pięcie i wybiegła po to, by znaleźć swoją mentorkę. Dostrzegła ją na korytarzu.

 – Gdzie jest Mikołaj? Widziałaś go gdzieś? – zapytała nastolatka, a w jej głosie pobrzmiewała nuta troski.
 – Bierze udział w eksperymencie. Zdajesz sobie dobrze sprawę z tego, że żeby wampir mógł tutaj zostać, musi godzić się na nasze warunki – odparła łowczyni, a na jej twarzy zagościł poważny uśmiech. Powietrze przeszył okrzyk bólu. Nastolatka rzuciła się w stronę, z której dźwięk dochodził, ale Olga złapała ją w pasie.

– Nic mu nie będzie. Chodź ze mną, to go zobaczysz – wysyczała czarnowłosej do ucha, po czym pociągnęła ją za rękę w stronę laboratorium. Kiedy do niego weszły pierwsze, co rzuciło się Magdzie w oczy to krzesło na środku pomieszczenia i kilka osób z notatnikami wokół niego. Kiedy podeszła bliżej zauważyła wampira przypiętego łańcuchami.

– Co to ma znaczyć? – zapytała i odwróciła się w stronę mentorki, ale ona zniknęła.

***

Olga chodziła po kaplicy z rozłożonymi skrzydłami. Do środka wpadało światło słoneczne, które tworzyło na białych piórach łowczyni tęczę. Dziewczyna ręce miała złożone na piersi. Z zamkniętymi oczami czekała. Szeptem wypowiadała słowa. Po kilku minutach usłyszała cichy szmer. Otworzyła gwałtownie oczy. Przed nią pojawiła się świetlista postać.

– Witaj ukochana – rzekła osoba i przyciągnęła Olgę do siebie, by złożyć na jej ustach pocałunek. Jej ręce zsunęły się po plecach łowczyni w dół, aż do pośladków. Kobieta zamruczała. Z gardła przybyłej osoby wydobył się jęk.

– Panie… – wyszeptała kobieta i uklękła. Postać złapała ją za ręce i podciągnęła jej ciało do góry.
– Oddałaś mi duszę i ciało, nieprawdaż? – wysyczała  i znów pocałowała dziewczynę.
– Prawda – odszepnęła.
– Dobrze. Nie zapominaj o tym – rzekła osoba i okryła kobietę ciemnymi skrzydłami.

***

Mikołaj krzyczał z bólu. Jego świat był wypełniony jedynie agonią. Mężczyzna był gotów błagać o śmierć. Czas dłużył się coraz bardziej. Teraz już wampir nie wiedział, czy jest noc czy dzień. I wtedy, gdy już myślał, że oszaleje, usłyszał ten głos. Najpiękniejszy, najczystszy, jedyny. Mężczyzna otworzył oczy. Ujrzał jej idealną twarz zamarłą w zdziwieniu i przerażeniu zarazem. Jej piękne oczy były rozszerzone w niedowierzaniu, a usta wypowiadały cicho błagalne słowa. W tym samym momencie wampir znów poczuł prąd przechodzący przez jego ciało. Od koniuszków palców u stóp, aż do jego zimnego serca. Chłopak zamknął oczy, a fala cierpienia zalała go powtórnie. Ból był wszystkim i nawet ona nie była w stanie go powstrzymać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy