Brygida
została wykąpana, przebrana i ułożona w łóżku. Jej pierś unosiła się i opadała
w równym rytmie. Już niedługo miała się obudzić. Nie wiedziała jeszcze, że
odegra rolę, która odmieni losy całego świata
***
Magdalena
chodziła po pokoju, jak rozdrażniony lew uwięziony w klatce. Wszystko w niej
krzyczało. Jej ciało pragnęło krwi. W pokoju rozbłysnęło oślepiające światło.
Dziewczyna krzyknęła zaskoczona i natychmiast obróciła się na pięcie w stronę
jego źródła. Otworzyła szeroko oczy, a jej serce zaczęło wybijać nierówny rytm.
Spróbowała zrobić krok, ale wyraz twarzy osoby, która przed nią stała,
przeraził ją. Upadła, a jej oczy zaszły łzami, które chwilę później pociekły po
policzkach. Z jej ust wydobył się szept: Mateusz. Myślała, że już nigdy go nie ujrzy,
a on tak po prostu tutaj stał. Twarz anioła wykrzywił grymas niezadowolenia.
Unosząc się lekko nad ziemią, podpłynął do dziewczyny i podniósł ją z ziemi,
trzymając za ramiona. Nie zważając na gniew promieniujący od anioła, Magda
wczepiła się z całej siły w jego pierś. Jej ciało przeszył smutek, gdy chłopak
odsunął się z obrzydzeniem. Przemówił, a jego głos przesycony był gniewem.
– Kim ty jesteś? – Magda
skuliła się w sobie i spuściła głowę. Chłopak podniósł brodę dziewczyny i
spojrzał w jej oczy, aby po chwili odwrócić wzrok. – Twoje oczy są pełne zła.
Zgodziłaś się Mu oddać. Zabiłaś własną matkę. Pozbawiłaś swoją siostrę jej
życia. Oszukujesz mężczyzn, którzy Cię pokochali – rzekł i przeniósł dłoń na
serce dziewczyny.
– Twoje serce umarło. Teraz
nie przepełnia go nic oprócz nienawiści. Nie jest wstanie przyjąć dobrych uczuć
– Na te słowa z gardła dziewczyny wydostał się krzyk, a po chwili Magda znów
znalazła się na kolanach. Czuła, jak ukochany ją odrzuca, jak z niesmakiem
patrzy na nią, na jej łzy. Na tę nędzną istotę, która zdradziła Boga. – Pan się
gniewa – rzekł chłopak, chociaż jego serce przepełniał ból. Rozpłynął się w
powietrzu.
***
Olga spacerowała po korytarzu. Wtem
rozległ się krzyk. Łowczyni od razu ruszyła w tamtą stronę. Znalazła się przed
pokojem swojej podopiecznej. Zdecydowanie weszła do środka. Na podłodze obok
łóżka leżała Magdalena, a nad nią pochylała się Sandra - jedna z wampirzyc,
która gdy usłyszała kroki, gwałtownie obróciła się. W momencie, gdy zobaczyła
Olgę, otworzyła usta, ale zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, łowczyni
zaatakowała ją. Jeden krótki krzyk przerwał ciszę. Już po chwili wampirzyca
leżała martwa na podłodze. Wtedy Olga pochyliła się nad swoją podopieczną i
sprawdziła puls. Nie wyczuwała go. Uklęknęła i zaczęła wypowiadać słowa
wezwania.
– Panie Mój. Panie
ciemności, przybądź. Chcę oddać Ci wszystko, co mam. Duszę mą, ciało i krew.
Wszystko Ci oddam, czego zapragniesz o mój władco – W pokoju
zmaterializował się Damian. Podszedł do swojej służebnicy i podniósł ją z
podłogi. Potem uczynił to samo z ciałem Magdy i ułożył je na łóżku. Położył
ręce na jej głowie. Zgarbił się, a kiedy odsunął ręce, wyprostował się. Z pod przymrużonych
powiek spojrzał na przestraszoną Olgę, która stała z otwartymi ustami.
– Nic jej nie
będzie. Był tu jeden z aniołów. Bóg się gniewa, bo stworzył osobę, do czynienia
dobra, a ona zwróciła się przeciw niemu. Jednak On się po prostu boi. Czuje,
jak zło nabiera sił, jak przygotowuje się do przejęcia władzy nad światem. A
Magda jest jednym z elementów układanki. Najważniejszym. Jednak On jeszcze nie
wie, jak bardzo Pan Ciemności potężny się staje – krzyknął donośnie. Damian obrócił się
i przyłożył dłonie do głowy nastolatki. W pokoju zgasły światła. W oddali
uderzył piorun. Nagle Magdalena otworzyła oczy, a jej ciałem wstrząsnął potężny
dreszcz. Dziewczyna uniosła się w powietrze. Krzyk zamarł na ustach Olgi. Na
jej oczach dokonało się przeznaczenie.
***
Magdalena uniosła się w powietrze i zaczęła
się przeobrażać. Z jej ust wyleciało głośne westchnienie. Ciało dziewczyny
wydłużyło się o kilka centymetrów i pokryło się czerwonymi łuskami. Włosy
zabarwiły się na czerwono i tylko ich końce pozostały czarne. Fioletowe
tęczówki dziewczyny zmieniły barwę na szkarłatną i pojaśniały. Z ciała nastolatki
wyrósł długi, czerwony ogon. Na głowie pojawiły się rogi, a z pleców wyrosły
skrzydła. Przeciwnych aniołów. Czystego i upadłego anioła. Z gardła Olgi
wydostał się krzyk. Magda z gracją opadła na dół, stawiając stopy na ziemi.
– Oto przeznaczenie – rzekł Damian poważnym tonem. – Olgo, poznaj
prawdziwą córkę Diabła. Narodzoną z upadłego anioła i łowczyni.
– Nie wierzę w to. Takie rzeczy nie dzieją się
naprawdę – wyszeptała przerażona Magda, ale gdy usłyszała brzmienie swojego
nowego głosu umilkła natychmiast. Damian podszedł do niej i wyszeptał jej coś
na ucho. Hybryda westchnęła, a jej ciało przybrało swój ludzki kształt. Włosy
znów zrobiły się czarne, ciało skurczyło się, a skóra zbladła. Demon uśmiechnął
się z zadowoleniem. Magdalena odwzajemniła uśmiech, kiwnęła głową i wyszła z
pokoju, wymijając zdziwioną Olgę. Trzasnęły za nią drzwi.
***
Wśród aniołów zawrzało. Każdy z nich
coś wykrzykiwał. Tylko jeden z nich siedział cicho na krześle. Głowę miał
pochyloną, ale ciało wyprostowane. Anioł wyglądał na dwadzieścia pięć lat.
Ciało miał piękne, włosy jasnozłote. Jego twarz była, jak dzieło sztuki. Prosty
nos, pełne, czerwone usta, wielkie niebieskie oczy, idealne rysy. Jednak mimo
młodego wyglądu anioł pamiętał czasy, w których to Lucyfer, najukochańszy z
aniołów postanowił opuścić Boga, porzucić dobro i stać się potworem. Mężczyzna
uniósł głowę i ujrzał zbliżającego się Michała. Nowoprzybyły podszedł do anioła
i pochylił się nad nim.
– Gabrielu. Anioł od
jednej z łowczyń powrócił. Razem z naszym Panem oczekują Cię. Archanioł Gabriel
pokiwał twierdząco głową, po czym wstał i ruszył ku jednej ze złotych bram.
***
Kiedy Magda weszła do pokoju, w którym
leżała Brygida zdziwiła się. Jej siostra siedziała na łóżku i w najlepsze
rozmawiała z Mikołajem. Jej dłoń spoczywała na jego ramieniu. Na ustach
dziewczyny gościł uśmiech, pomimo bólu, który odbijał się w jej oczach.
Spojrzenia dziewczyn spotkały się. W oczach Brygidy mignęła miłość, która
szybko została zastąpiona przez strach. Mikołaj, który spostrzegł dziwne
zachowanie rudowłosej, odwrócił się. Zerwał się z materaca, jak oparzony.
Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale nie zdążył. Magda dosięgła go i zacisnęła
ręce na jego szyi. Z ust Brydzi wydobył się krzyk. Nagle łowczyni znalazła się
na ścianie. Wokół jej gardła zaciskała się coraz mocniej niewidzialna obręcz.
Jej oczy rozszerzyły się w niedowierzaniu. Spojrzała na siostrę. Magdalena traciła
oddech. Pomimo tego kim była, jej ciało potrzebowało tlenu. To była jej jedyna
słabość. Tlen. Jego brak to jedyny sposób na zabicie najpotężniejszego
stworzenia, jakie chodziło po Ziemi. W oczach i na twarzy Brygidy odmalowało się
przerażenie. Twarz jej siostry zaczęła sinieć. Czarnowłosa próbowała złapać
powietrze, ale bezskutecznie. Rudowłosa zapragnęła, by zakończyła się męka jej
rodzonej siostry. Ułamek sekundy później Magda poczuła, jak nacisk na jej krtań
słabnie. Kiedy zabrała powietrza, zachłysnęła się nim. Poczuła, jak jej ciało
woła o krew. Rzuciła się w stronę wampira. Zanurzyła zęby w jego tętnicy.
Próbował wyrwać się, ale dziewczyna trzymała
go w śmiertelnym uścisku. Usłyszała krzyk siostry. Dopiero wtedy
zorientowała się, że jej ciało przybrało swoją prawdziwą naturę. Brygida
rzuciła się w stronę drzwi, a czarnowłosa w ślad za nią. Rozległ się odgłos
upadających ciał. Córka Lucyfera opadła na siostrę i okryła ją skrzydłami.
Jedną z rąk zatkała jej usta. Do Brygidy dopiero, po chwili dotarło dlaczego.
Na dworze coś się działo. Jakby marsz tysiąca żołnierzy. Magdalena wyjrzała przez
okno. Okrzyk radości uwiązł jej w gardle. Obok niej stanęła siostra. Jej oczy
rozszerzyły się w niedowierzaniu, a ciało spięło się, gdy wyjrzała przez okno.
Na dworze w kilkunastu szeregach stały potwory. Były ogromne. Ich ciała pokryte
czarnym, gęstym futrem, wydawały się być, jakby wyrzeźbione z marmuru.
Wyrastały z nich długie ogony. Ich oko składało się tylko z białka. Odznaczała
się w nich rządza zabijania.
– Co
to jest ? –
wyszeptała Ashley.
–
Umarli. Umarli, których zza światów sprowadził sam Lucyfer.
– Co
to oznacza? – Rudowłosa
patrzyła na siostrę z przerażeniem.
–
Niedługo Bóg zostanie zepchnięty z tronu niebios. Szykuje się wojna, która
sprawi, że wszyscy Ci, którzy są tylko ludźmi, będą nam posłuszni. Ich ciała
zostaną przeznaczone do sprawiania rozkoszy stworzeniom lepszym, powstałym z
nocy i mroku. Oto prawdziwy koniec świata. W oczach Magdy błysnęło szaleństwo.
***
Olga
siedziała na łóżku wsparta na poduszkach. Damian, gdy dowiedział się, że
kobieta nosi pod sercem dziecko, przeraził się. Doskonale zdawał sobie sprawę,
że ona tego nie przeżyje. Ciało dziecka było silne, silniejsze niż ciało matki.
Chociaż nie powinno takie być. Od tego właśnie momentu demon zamknął łowczynię
w złotej klatce. Nie można jej było wstawać z łóżka, a jeśli chciała do łazienki,
musiała prosić wampirzyce o pomoc. Codziennie dostarczano jej wampira, by mogła
czerpać z niego krew, która była potrzebna do utrzymania jej przy życiu, a
także nienarodzonego dziecka. Od Magdy Olga dowiedziała się, że potwory
sprowadzone z zaświatów zostały wyprowadzone w góry, by tam oczekiwać na
rozpoczęcie wojny. Zaginął Przemek, a łowcy podejrzewali, że najprawdopodobniej
stał się kolejna ofiarą „niewidzialnej wampirzycy.” Na Brygidę nałożono klątwę
milczenia, by nie mogła nikomu donieść o tym co się dzieje w mieście. Została
też zobowiązana do przychodzenia na treningi walki trzy razy w tygodniu. Nagle do
uszu Olgi dotarły odgłosy szarpaniny za drzwiami, które po chwili otworzyły
się, a do środka weszły dwa wampiry, trzymając w mocnym uścisku, wyrywającą się
wampirzycę. Okazała się być ładna, nawet jak na wampirze standardy. Miała
długie srebrzyste włosy i złote oczy. Twarz była idealna, śnieżnobiała. Kiedy
oczy kobiet się spotkały, u schwytanej pojawił się strach.
– Podejdź tu. Usiądź na łóżku. Nic ci nie zrobię – rzekła łowczyni i ruchem ręki zachęciła kobietę do przyjścia. Ona jednak stanęła w miejscu i nie chciała uczynić nawet jednego kroku. Ciężarna syknęła poirytowana, a wampiry siłą zaciągnęły dziewczynę na łóżko. Kiedy Olga złapała ją za ramiona, wampiry ukłoniły się i opuściły pomieszczenie. „Ślicznotka”, jak łowczyni nazwała ją w myślach, usiadła na skraju materaca. Czarnowłosa przysunęła się bliżej i pochyliła się nad nią. Musnęła wargami jej ramię, by posmakować zapachu krwi.
– Postaram się o to, byś przeżyła – wyszeptała i wbiła zęby w miękkie ciało. Z gardła dziewczyny wydobył się krótki krzyk. Próbowała się wyrwać, lecz bezskutecznie. Jej ciałem wstrząsały konwulsje. Po kilku minutach Olga odsunęła się od kobiety. Mimo szczerych chęci łowczyni, głód i żądza krwi, które nią kierowały, nie pozwoliły na to, by wampirzyca przeżyła. Olga westchnęła ciężko, po czym wysłała myśl do służby, by pozbyła się ciała, jak najszybciej.
– Podejdź tu. Usiądź na łóżku. Nic ci nie zrobię – rzekła łowczyni i ruchem ręki zachęciła kobietę do przyjścia. Ona jednak stanęła w miejscu i nie chciała uczynić nawet jednego kroku. Ciężarna syknęła poirytowana, a wampiry siłą zaciągnęły dziewczynę na łóżko. Kiedy Olga złapała ją za ramiona, wampiry ukłoniły się i opuściły pomieszczenie. „Ślicznotka”, jak łowczyni nazwała ją w myślach, usiadła na skraju materaca. Czarnowłosa przysunęła się bliżej i pochyliła się nad nią. Musnęła wargami jej ramię, by posmakować zapachu krwi.
– Postaram się o to, byś przeżyła – wyszeptała i wbiła zęby w miękkie ciało. Z gardła dziewczyny wydobył się krótki krzyk. Próbowała się wyrwać, lecz bezskutecznie. Jej ciałem wstrząsały konwulsje. Po kilku minutach Olga odsunęła się od kobiety. Mimo szczerych chęci łowczyni, głód i żądza krwi, które nią kierowały, nie pozwoliły na to, by wampirzyca przeżyła. Olga westchnęła ciężko, po czym wysłała myśl do służby, by pozbyła się ciała, jak najszybciej.
***
Od
momentu, w którym Brygida stała się hybrydą minęły dwa tygodnie. Z każdym dniem
dziewczyna coraz bardziej potrzebowała krwi. Próbowała się powstrzymać, ale
ciążyło jej to. Wiedziała, że ma do wyboru, albo krew człowieka, albo wampira.
Jednak nawet myśl o zabiciu potwora, budziła w niej odrazę i wstręt. Jedyną rzeczą,
która odciągała jej uwagę od pragnienia, były myśli o siostrze. Wciąż przed
sobą widziała jej czerwone łuski, rogi, ogon. I skrzydła. Anielskie. Białe i
czarne. Skrzydła czystego i upadłego anioła. Piękny widok i przerażający
zarazem.
Brygida szła właśnie szkolnym korytarzem, gdy ktoś w nią uderzył. Dziewczyna ze zdumieniem dostrzegła książki rozrzucone po podłodze i klęczącą postać, która je zbierała.
– Daj, pomogę Ci – rzekła rudowłosa i odruchowo dotknęła ramienia dziewczyny. Przez jej umysł przeszły przerażające obrazy. Natychmiast zabrała dłoń i przycisnęła ją do piersi. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć nieznajoma zniknęła. Hybryda syknęła cicho. Wiedząc, że jej nie znajdzie, ruszyła na lekcje wychowania fizycznego. Jej głowę zajęło jeszcze więcej czarnych myśli.
Brygida szła właśnie szkolnym korytarzem, gdy ktoś w nią uderzył. Dziewczyna ze zdumieniem dostrzegła książki rozrzucone po podłodze i klęczącą postać, która je zbierała.
– Daj, pomogę Ci – rzekła rudowłosa i odruchowo dotknęła ramienia dziewczyny. Przez jej umysł przeszły przerażające obrazy. Natychmiast zabrała dłoń i przycisnęła ją do piersi. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć nieznajoma zniknęła. Hybryda syknęła cicho. Wiedząc, że jej nie znajdzie, ruszyła na lekcje wychowania fizycznego. Jej głowę zajęło jeszcze więcej czarnych myśli.
***
Magdalena
siedziała w najciemniejszym kącie restauracji. Ubrana była w małą czarną
i lisie futro. Na szyi miała białe perły. Jej ciało zdobiły czerwone tatuaże.
Dziewczyna odkryła je kilka dni temu, gdy brała prysznic. Ciągnęły się od
połowy pleców i oplatały zgrabne nogi. Tworzyły one słowa z diabelskiego
języka. „Córka nocy. Pani zła i ciemności” Do dziewczyny podszedł młody wampir.
– Życzy sobie pani czegoś? – zapytał i błysnął białymi zębami.
– Ciebie – wyszeptała dziewczyna z delikatnym uśmiechem na ustach i wciągnęła go na kanapę. Chłopak usiadł ciężko. Nastolatka w ułamku sekundy znalazła się na jego kolanach i wpiła się w jego usta. Wampir mruknął. Wtedy ona wbiła zęby w jego szyję. Po chwili wstała i opadła znów na sofę obok. Wierzchem dłoni otarła usta. – Odejdź – mruknęła rozbawiona, a chłopak ukłonił się szarmancko i odszedł. Po chwili usłyszała, jak wampir tłumaczy się przed szefem. Zaśmiała się cicho i westchnęła. Znikąd pojawił się Damian. Jego idealne wargi wykrzywił uśmiech.
– Chodź ze mną – rzekł i ruszył w stronę kontuaru. Już po chwili łowczyni i demon kierowali się w stronę sypialni. Gdy tylko drzwi zatrzasnęły się za nimi, mężczyzna rzucił się w stronę łowczyni. Jego usta znalazły się natychmiast na szyi Magdy, a jego ręce sunęły się na jej pośladki. Dziewczyna zamruczała zadowolona. Demon rozdarł sukienkę dziewczyny na plecach. Nastolatka każdym centymetrem swojego ciała przyczepiła się w ciało Damiana. Potwór odsunął ją siebie. Sukienka Magdy opadła na podłogę i nastolatka pozostała jedynie w skąpej bieliźnie, białych koralach i szpilkach. Demon przyjrzał się jej i oblizał lubieżnie usta. Łowczyni czuła, jak rumieniec występuje na jej twarzy. By zająć czymś myśli powoli seksownym ruchem zsunęła buty ze stóp, po czym rozpięła korale i rzuciła je na podłogę. To przesądziło sprawę. Damian rzucił się na nastolatkę i pchnął ją. Nastolatka opadła na miękkie poduszki. Chłopak przygwoździł ją do pościeli. Czuła jego twardą męskość na swoim udzie. Zaśmiała się nerwowo. Mężczyzna zaczął całować dziewczynę po szyi, po czym zszedł niżej. Demon uklęknął, po czym zdjął swoją koszulę by sekundę później zedrzeć bieliznę z Magdy. Nastolatka automatycznie zacisnęła uda. Demon rozdzielił je. Zdjął spodnie, po czy wszedł w dziewczynę. Poruszał się szybko, nastolatka czuła dokładnie każde jego pchnięcie. Po chwili uzyskała spełnienie, a jej krzyk poniósł się echem po korytarzu.
– Życzy sobie pani czegoś? – zapytał i błysnął białymi zębami.
– Ciebie – wyszeptała dziewczyna z delikatnym uśmiechem na ustach i wciągnęła go na kanapę. Chłopak usiadł ciężko. Nastolatka w ułamku sekundy znalazła się na jego kolanach i wpiła się w jego usta. Wampir mruknął. Wtedy ona wbiła zęby w jego szyję. Po chwili wstała i opadła znów na sofę obok. Wierzchem dłoni otarła usta. – Odejdź – mruknęła rozbawiona, a chłopak ukłonił się szarmancko i odszedł. Po chwili usłyszała, jak wampir tłumaczy się przed szefem. Zaśmiała się cicho i westchnęła. Znikąd pojawił się Damian. Jego idealne wargi wykrzywił uśmiech.
– Chodź ze mną – rzekł i ruszył w stronę kontuaru. Już po chwili łowczyni i demon kierowali się w stronę sypialni. Gdy tylko drzwi zatrzasnęły się za nimi, mężczyzna rzucił się w stronę łowczyni. Jego usta znalazły się natychmiast na szyi Magdy, a jego ręce sunęły się na jej pośladki. Dziewczyna zamruczała zadowolona. Demon rozdarł sukienkę dziewczyny na plecach. Nastolatka każdym centymetrem swojego ciała przyczepiła się w ciało Damiana. Potwór odsunął ją siebie. Sukienka Magdy opadła na podłogę i nastolatka pozostała jedynie w skąpej bieliźnie, białych koralach i szpilkach. Demon przyjrzał się jej i oblizał lubieżnie usta. Łowczyni czuła, jak rumieniec występuje na jej twarzy. By zająć czymś myśli powoli seksownym ruchem zsunęła buty ze stóp, po czym rozpięła korale i rzuciła je na podłogę. To przesądziło sprawę. Damian rzucił się na nastolatkę i pchnął ją. Nastolatka opadła na miękkie poduszki. Chłopak przygwoździł ją do pościeli. Czuła jego twardą męskość na swoim udzie. Zaśmiała się nerwowo. Mężczyzna zaczął całować dziewczynę po szyi, po czym zszedł niżej. Demon uklęknął, po czym zdjął swoją koszulę by sekundę później zedrzeć bieliznę z Magdy. Nastolatka automatycznie zacisnęła uda. Demon rozdzielił je. Zdjął spodnie, po czy wszedł w dziewczynę. Poruszał się szybko, nastolatka czuła dokładnie każde jego pchnięcie. Po chwili uzyskała spełnienie, a jej krzyk poniósł się echem po korytarzu.
***
Przemek
ocknął się. Opuszkami palców prawej dłoni dotknął swojego karku. Spojrzał na
nie i dostrzegł, że są lepkie od krwi. Chłopak spróbował się poruszyć i jęknął,
gdy poczuł przeszywający ból. Wtem coś metalowego uderzyło o podłogę. Ian
wzdrygnął się mimowolnie, a po jego karku i plecach przeszły ciarki. Obrócił
się w stronę źródła hałasu. Poczuł zimne zęby przebijające się przez jego
skórę. Ciszę przerwał jego krzyk. Po chwili chłopak znalazł się na podłodze. I
tym razem poczuł, jak coś ciepłego spływa mu po gardle z rozciętego przegubu
bladej ręki. Odruchowo żółć w jego gardle zaczęła się cofać, gdy uświadomił
sobie co to za słodki, kuszący napój rozgrzewa go od środka. Instynktownie
zaczął się opierać i odrzucił głowę w tył. Nacisk na jego ramionach nasilił
się. Nagle ręka zniknęła. Chłopak został przywrócony do pionu. Rozbłysnęło
światło, a on ujrzał przed sobą niską, niepozorną dziewczynę, która co chwilę
podrzucała sztylet i łapała go jedną ręką. Uśmiechała się przy tym, ukazując
białe zęby. W tym uśmiechu było coś nieludzkiego. Coś, co przerażało bardziej
niż ciemność. Chłopak rzucił się do ucieczki. Biegł ile sił w płucach.
Pomieszczenie okazało się dość długim korytarzem. Sztylet wbił się w miękkie
ciało na brzuchu. Przemek jęknął i osunął się w ciemność.
***
Postać w czarnym płaszczu sunęła
kamienną ścieżką ku bramie ogromnego zamku. Ciemne niebo raz po raz przecinała
błyskawica. Siąpił deszcz i osadzał się na roślinach oraz kamieniach. Krople uderzały
o płaszcz postaci, wydając cichy stukot. Osoba uderzyła kołatką w wielkie
mosiężne drzwi. Otworzyły się, a postać weszła do oświetlonego holu. Za nią
pojawił się mężczyzna.
– Witaj, Panie – rzekł i pomógł ściągnąć postaci w kapturze, płaszcz.
– Jak tam polowanie się udało Wielmożny? – zapytał, przewieszając płaszcz przez zgięcie w łokciu.
– Wyśmienicie. Dziękuję – odparła postać i obróciła się. To także był mężczyzna. Wyglądał na dwadzieścia pięć lat. Pozory jednak mylą. – Uczniowie w łóżkach? – zapytał wampir – Były jakieś problemy? – Sługa spojrzał wymownie w oczy swojemu panu. Wampir westchnął. Mikołaj. Czytał w myślach. Miał niesamowity umysł. Tylko czasami bolała go głowa. Z tego co mówił, ból był nie do zniesienia. Mężczyzna ruszył schodami w dół. Po malutkiej celi rzucał się chłopiec, oszalały z bólu. Wampir wszedł do środka. Mikołaj wlepił spojrzenie swoich niebieskich oczu w nauczyciela. Mężczyzna uśmiechnął się, ukazując kły i ruszył w jego stronę…
– Witaj, Panie – rzekł i pomógł ściągnąć postaci w kapturze, płaszcz.
– Jak tam polowanie się udało Wielmożny? – zapytał, przewieszając płaszcz przez zgięcie w łokciu.
– Wyśmienicie. Dziękuję – odparła postać i obróciła się. To także był mężczyzna. Wyglądał na dwadzieścia pięć lat. Pozory jednak mylą. – Uczniowie w łóżkach? – zapytał wampir – Były jakieś problemy? – Sługa spojrzał wymownie w oczy swojemu panu. Wampir westchnął. Mikołaj. Czytał w myślach. Miał niesamowity umysł. Tylko czasami bolała go głowa. Z tego co mówił, ból był nie do zniesienia. Mężczyzna ruszył schodami w dół. Po malutkiej celi rzucał się chłopiec, oszalały z bólu. Wampir wszedł do środka. Mikołaj wlepił spojrzenie swoich niebieskich oczu w nauczyciela. Mężczyzna uśmiechnął się, ukazując kły i ruszył w jego stronę…
Mikołaj
gwałtownie usiadł na łóżku. Po jego wyrzeźbionym ciele spływał pot. Chłopak
znów czuł tamten ból, pamiętał najmniejszą rysę na ścianie jego celi. W zamku,
gdzie mieściła się szkoła, dla uzdolnionych ludzkich dzieci. Chociaż inni
nazywali to po prostu szpitalem dla obłąkanych. Mikołaj był jednym z
najlepszych. Potrafił czytać wszystkim w myślach, ale w jego nie mógł czytać
nikt. Jednak był też ból. Tak potworny, że chłopak za każdym razem czuł się,
jakby umierał. I wtedy On zadecydował o jego życiu. Król i dyrektor. Wampir.
Chłopak westchnął ciężko i spojrzał na zegarek. Piąta nad ranem. Czas
treningów. Kołdra opadła na ziemię, gdy chłopak wstał z łóżka. Miał na sobie
tylko spodenki, więc widać było w całej okazałości jego umięśnioną klatę
piersiową. Skóra chłopaka była blada, poprzecinana bliznami, które odcinały się
na jej tle, gdy padało na nią światło słoneczne. Już po chwili Mikołaj
wyskakiwał przez okno swojego pokoju i kierował się w stronę placu za
budynkiem, gdzie odbywały się treningi. Myślami musnął umysł Magdy w jej
poszukiwaniu, ale wycofał się natychmiast, gdy odkrył, że nastolatka bierze
prysznic. Brygida już czekała na siostrę. Dostrzegła wampira, więc pomachała mu
i uśmiechnęła się szeroko. Chłopak podszedł pod jedno z drzew, oparł się o jego
korę i wtedy odwzajemnił uśmiech. Spojrzał na wschód, a jego oczom ukazał się
codzienny cud. Gładka tafla wody zaczęła pojawiać się w pierwszych promieniach
słońca. Kłębiaste chmury mieniły się ciepłymi kolorami czerwieni i żółci.
Szkarłatna tarcza wyłaniała się z wody, bardzo powoli odsłaniając swe
nieziemskie oblicze. Ptaki hałasowały w oddali. Słońce wznosiło się coraz
wyżej, ukazując się w całej okazałości. Chłopak jęknął zafascynowany i właśnie
wtedy na polanę wyszła Magda z włosami zaplecionymi w warkocz, w zielonych
jeansach i białej bluzce na ramiączkach. Zatrzymała się niecałe dwa metry od Brygidy.
Uśmiechnęła się drapieżnie. Siostra odwzajemniła uśmiech, a już po chwili
leżała na ziemi, a czarnowłosa zębami dotykała jej gardła.
–
Pierwsza zasada. Nie daj się rozproszyć – szepnęła i odskoczyła z sykiem. Brygida
jęknęła, gdy znów znalazła się na ziemi.
– Druga zasada. Jesteś szybka. Wykorzystaj to. Masz przewagę. Jesteś niesamowita. Jesteś łowcą i wampirem w jednej osobie. Możesz więcej – znów rzekła piękność. Trening został kontynuowany.
– Druga zasada. Jesteś szybka. Wykorzystaj to. Masz przewagę. Jesteś niesamowita. Jesteś łowcą i wampirem w jednej osobie. Możesz więcej – znów rzekła piękność. Trening został kontynuowany.
***
Mięśnie Brygidy zaprotestowały, gdy zechciała wstać z kanapy. Mimowolnie z jej gardła wydobył się jęk. Wszystko ją bolało po treningu z siostrą. Mikołaj zamiast jej pomóc, tylko stał i patrzył na nią. Potem tłumaczył się, że to ona musi się nauczyć walczyć, a nie on. Wtedy rudowłosa zrobiła obrażoną minę. Po chwili znalazła się na ziemi, zanosząc się śmiechem, gdy wampir ją łaskotał. Tam, gdzie poczuła jego dotyk, przechodził ją prąd. A teraz kierowała się w stronę lodówki, ubrana w stary różowy dres. Nie było w niej nic godnego uwagi. Ktoś właśnie przeszedł obok domu hybrydy. Gdy poczuła jego zapach, niewiele myśląc wybiegła na zewnątrz. Rozejrzała się wokoło, a po sekundzie pobiegła w prawą stronę. Dotknęła ramienia mężczyzny. Wzdrygnął się, a kobieta poczuła, jak wydłużają jej się kły. Strach był początkiem, a krew zakończeniem. Kiedy mężczyzna dostrzegł twarz Brygidy, rzucił się do ucieczki. Po chwili jego ciało upadło na ziemię. Dziewczyna z obrzydzeniem otarła usta i zaciągnęła mężczyznę w stronę śmietników. Tam, w ciemnym zaułku go zostawiła. Jej ciałem wstrząsnął dreszcz.
***
Przemek gwałtownie nabrał
powietrza. Jego ręce powędrowały w stronę brzucha. Nic w nim nie było. Koszulka
była mokra od krwi, ale na ciele nie było nawet zadrapania. Ktoś brutalnie
podniósł chłopaka z ziemi. Na chwilę zapaliło się światło, a gdy zgasło uścisk
zelżał. Nastolatek znów opadł na kolana i wtedy trzasnęły drzwi. Przemek przez
kilka minut oddychał głęboko, a potem rozejrzał się. Dostrzegł okno zakryte
zasłoną. Z trudem poderwał się z ziemi, podszedł do niego i odsunął skrawek
materiału. Na podłogę padło światło słoneczne. Chłopak włożył dłoń pod źródło
światła. Gdy ciało spotkało się z promieniami słonecznymi, z gardła chłopaka
wydobył się donośny krzyk. Dłoń paliła go, jakby włożył ją do rozpalonego
kominka. Rozległ się szum wiatru i materiał znów ukrył przed nim słońce.
Chłopak wzdrygnął się i obrócił. Jego wzrok padł na niską dziewczynę stojącą
pod drzwiami. Tę samą, która bawiła się sztyletem. Zrobił krok do przodu. I
jeszcze jeden. Cały czas jego wzrok spoczywał na stojącej przed nim
dziewczynie. Widząc jego zaciekłą minę, uśmiechnęła się. Ruchem ręki zachęciła
chłopaka, by podszedł bliżej. Przemek zatrzymał się metr przed nią. Na chwilę
odwrócił wzrok i dostrzegł, że u stóp kobiety leży coś. Nie coś. Człowiek.
Kobieta. Leżała cała połamana, pod dziwnym kątem. Z jej ust wypływała krew. Ona
leżała w ogromnej kałuży swojej krwi. Na oko miała szesnaście lat. Kiedyś jej
włosy musiały być brązowe, ale teraz pokrywał je czarny pył i błoto. Oczy miała
otwarte, zastygłe w przerażeniu. Chłopak dostrzegł na jej policzkach łzy.
Zbliżył się i uklęknął przed nią w kałuży. W jego nozdrza wbił się słodki
zapach krwi. Wpił się w przegub martwej dziewczyny. Po jego gardle spłynęło
życie. Przemiana w wampira dokonała się.
***
Olga
gładziła swój już duży brzuch, oczekując na przyjście swego Pana. Schyliła się,
by sięgnąć po telefon. Jej ciałem wstrząsnął potężny dreszcz i wygięło się w
łuk, a z gardła wydobył się jęk. Znikąd pojawił się Damian. W jego prawej dłoni
błysnęło ostrze noża. Rozległ się trzask łamanych kości i agonalny krzyk
kobiety. Skóra na brzuchu, za jednym zamachem, została rozcięta przez srebrne
ostrze. W pokoju rozbrzmiał rozdzierający krzyk nowonarodzonego dziecka. Demon
uśmiechnął się i przystawił dziecko do oczu matki, by mogła mu się przyjrzeć. W
oczach Olgi błysnęło światełko szczęścia, gdy dostrzegła kolor oczu dziewczynki.
I wtedy oczy łowczyni zaszkliły się, a potem stały się puste. Jeszcze ostatni
raz nabrała powietrza w płuca, by móc stawić czoło nowemu, lepszemu światu. W
oddali zawył wilk.
***
Pogrzeb
odbył się trzy dni później. Słońce powoli dosięgało linii horyzontu. Jego
intensywnie złota i lekko czerwonawa postać zdawała się niknąć. Najbardziej
intensywne złoto rzucało na niebo znajdujące się pod nim. Wyglądało to jakby
ktoś rozpostarł ogromny, długi szal ze szczerego kruszcu. Cała reszta
nieboskłonu otaczała tę jasność, kontrastując z nią swoimi granatami, szafirami
i szarością smug, w które układały się nieliczne chmury. Ciszę co chwilę
przerywał krzyk rozpaczy, który błagał o śmierć. Ze szlochem i łzami. O tyle
przeszywający, bo należący do dorosłego mężczyzny. Pawła. I była też Katarzyna.
Córka łowczyni i demona. Tylko to jedno imię wymówiła Olga umierając.
Katarzyna. Jej dziecko. Jej największy cud. Na twarzach żałobników widniał
smutek. Gdy ziemia zaczęła uderzać o trumnę, wydając przy tym stukotanie, z
piersi Pawła wydostał się zwierzęcy krzyk. Dwóch mężczyzn musiało go
powstrzymać od rzucenia się w grób. Kolejka do złożenia kondolencji była długa.
Magdalena odeszła kawałek i rozejrzała się wokół. I wtedy go dostrzegła. Stał
oparty o drzewo. Ręce miał skrzyżowane na piersi, a jego wzrok błądził po
otoczeniu. W końcu spoczął na twarzy czarnowłosej. Jego własną rozjaśnił
uśmiech. Nieludzki. Należący do wampira. Dziewczyna usłyszała kroki i krzyk
siostry. Nim Magda zdążyła zareagować, Brygida znalazła się w ramionach Przemka.
Dopiero po kilku sekundach dopuściła do swego umysłu obrazy i wspomnienia
ukochanego. Odskoczyła, jak oparzona, lecz potknęła się o gałąź i wylądowała
tyłkiem na ziemi.
– Jesteś wampirem – wyszeptała,
a chłopak uśmiechnął się.
– Musi umrzeć – rzekła
nagle Magdalena rozkładając skrzydła.
– Nie! – zaprotestowała
gwałtownie Brygida i podbiegła, by zasłonić ukochanego własnym ciałem. Wtem
poczuła czyjeś silne ręce ściskające ją, jak w imadle. Podniosła wzrok
zaskoczona. Mikołaj. Chciała się wyrwać, ale mężczyzna uniósł ją tylko i
postawił trochę dalej. Z jej piersi wydobył się krzyk, gdy czarnowłosa okryła
wampira skrzydłami. Po chwili jego ciało opadło na ziemie.
Informuję, że na OO jesteś w mojej kolejce do oceny :) Co do kwestii szablonu itp., to się nie przejmuj, grafikę ocenię sobie na koniec :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOgłaszam, że na OO pojawiła się ocena Twojego bloga! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń