Wyobraź sobie taką sytuację:
Rodzice nie pozwalają jechać Ci z przyjaciółmi na koncert Twojego ulubionego, zagranicznego
zespołu, który odbędzie się na drugim końcu Polski. W przypływie złości
wykrzykujesz im, że ich nienawidzisz, po czym wbiegasz do swojego pokoju
zatrzaskując za sobą drzwi. Po godzinie złość Ci przechodzi, a Ty masz wyrzuty
sumienia, że powiedziałeś tak niewybaczalne słowa do rodziców. Żałujesz swoich
słów tak bardzo, że aż sprawia Ci to ból. Z ciężkim sercem wychodzisz z
pomieszczenia i idziesz w stronę pokoju rodzicieli, by ich przeprosić i
powiedzieć im jak bardzo ich kochasz.
Och, rozumiem nie musisz sobie
tego wyobrażać? Oczywiście kiedyś coś takiego zrobiłeś. Wykrzyczałeś słowa „Nienawidzę
Was” swoim rodzicom. Ale to tylko puste nic nieznaczące słowa, twoi rodzice
wiedzą że wcale tak nie myślisz, że to tylko gniew spowodował te słowa. Ale czy
myślałeś kiedyś o tym jakby to było gdybyś naprawdę nienawidził swoich
rodziców? Wyobrażałeś sobie, że byłbyś nawet w stanie zabić jednego z nich? Ja
nie muszę sobie tego wyobrażać, bo ja naprawdę nienawidzę swoich rodzicieli. Pałam
do nich czystą, gorącą nienawiścią, jak Ty miłością do swoich. Ale jest jedna
zasadnicza różnica między Tobą, a mną. Bo ja jestem córką zrodzoną z
kazirodczego związku. Jestem córką anielicy i samego Lucyfera. Diabła. Jestem z
góry skazana na pewną śmierć i potępienie. Wyrok na mnie wydał sam Bóg. I
właśnie z Tobą podzielę się moim życiem, mój Drogi Śmiertelniku. Opowiem Ci
moją historię. Ja, Maria Magdalena Demon ogłaszam wszem i wobec Tobie i całemu światu,
że jestem potworem. Potworem, który zniszczy cały świat!
Pamiętaj! Diabeł to mój ojciec, więc lepiej nie wchodź mi w drogę.
Dobra. Przymierzam się i przymierzam do napisania jakiegoś sensownego komentarza - nawet sobie ten blog w zakładkę wstawiłam, aby nie zapomnieć - a za każdym razem, gdy tu wchodziłam nie miałam na niego choćby odrobiny weny i chęci. Czas w końcu podkasać rękawy i choćby głupotę napisać, byle tylko blog nie zniknął w otchłani internetu, dlatego z góry przepraszam, jeżeli nie będzie zawierał wszystkiego, co chciałam przekazać. Ale w sumie, to przepraszać mogę tylko siebie, a ewentualnie zrekompensuję to sobie w, mam nadzieję, przyszłych rozdziałach.
OdpowiedzUsuńUrzekłaś mnie tym, jakże króciutkim prologiem. Czytając pierwsze, drugie zdanie moja zrąbana psychika podsunęła mi przykrą myśl - "O! Pewnie bohater zamorduje swoich rodziców!", lecz zaraz rozwiałam te hipotezy - w końcu ja mam taką, jak już wspomniałam, zrąbaną psychikę i na wstępie wyobrażam sobie nie wiadomo co. A tu zaskoczenie. Nie masz pojęcia, jak cieszyłam mordę, gdy okazało się, że jednak intuicja (choć raz!) dobrze mnie poprowadziła. W dodatku jakby tego było mało - tyle kontrowersji w jednym! Mniam.
Uwielbiam, gdy w tekście występuje słowo "śmiertelnik". Nie wiem. Po prostu tak jakoś.
Tak więc (mając w nosie zasadę) powiadam, że niezmiernie mi się podobało - może to trochę za wiele, bo ile można wyciągnąć z tych paru zdań? Czekam na więcej. Na szczęście na brak wrażeń narzekać nie muszę, bo widzę, że blogów masz więcej. Oczekuj mnie.
W sumie, to zastanawiam się nad jednym - tego bloga doglądam już od jakiegoś czasu, a post siedzi tu już od listopada. Dlaczego jestem pierwszą komentującą osobą...? Moja psychika zaś podpowiada mi złowróżbne rzeczy.
Ojej... Wypadałoby skończyć, bo jeszcze długość komentarza okaże się większa od prologu...
Pozdrawiam,
Kincaid
Ja tam nigdy nie powiedziałam rodzicom, że ich nienawidzę. Owszem, wrzeszczałam na nich jak psychiczna itp, ale nigdy nie powiedziałam, że ich nienawidzę. Szczerze, nie wyobrażam sobie, żeby coś takiego mogło wyjść z moich ust!
OdpowiedzUsuńAle do rzeczy. Dużo o prologu powiedzieć nie mogę. Jest oczywiście interesujący i wzbudza niemałą ciekawość. Pomysł napisania opowiadania o córce Lucyfera jak najbardziej mi się podoba! Teraz zastanawiam się tylko, czy będzie o jakichś sukkubach, inkubach i tego typu stworzeniach, czy tylko ograniczysz się do jednej postaci :D